Zajęcia z jogi i mindfulness dla dzieci, warsztaty z gimnastyki słowiańskiej, jogi głosu, zawody biegowe. To wszystko dzieje się na Warmii. Rozmawiamy z Dorotą Jachimowicz, założycielką Qźni w Jezioranach.
- Dziś Qźnia przyciąga coraz więcej osób. Kiedy pomyślałaś, żeby stworzyć tego rodzaju miejsce?
- Powstanie Qźni wynikało z moich osobistych doświadczeń, ponieważ sama szukałam zmiany w życiu. Szybko okazało się, że kiedy sama stawałam się bardziej świadoma, zaczęłam przyciągać podobne osoby. Takie, które cenią samorozwój, którym zależy również na wzmacnianiu więzi międzyludzkich. Hasło Qźni brzmi: „wykuwamy aktywność i zdrowie”. Z jednej strony stawiamy na sport, a z drugiej - na samoświadomość, ponieważ rozwijając się w jakiejkolwiek dziedzinie, zmieniamy się. Cudowne jest to, że do Qźni zaczęły przyjeżdżać osoby, które u nas zapoczątkowały swoją życiową zmianę. Zorganizowały pierwsze w ich życiu spotkanie, koncert czy warsztaty. Odważyły się publicznie rozmawiać o tematach, których wcześniej nie podejmowały. To miejsce z dnia na dzień stawało się coraz bardziej wartościowe, bo otwierało ludzi na nowe doświadczenia.
- Zmieniają się też ludzie, którzy przychodzą do Qźni?
- Tak, cieszę się, kiedy widzę, jak się rozwijają. Otrzymują nowe możliwości, wsparcie i idą dalej. To jest w tym wszystkim najcudowniejsze.
- Qźnia kojarzy się z rozwijaniem talentów i samoświadomości.
- Dla nas ważny jest rozwój każdej osoby, która pojawia się w naszym progu. Każdy z warsztatów może wynieść coś innego. Ktoś uzna, że otrzymał wskazówkę, by szukać własnej ścieżki rozwoju. Ktoś inny, że spotkanie z drugim człowiekiem zainspirowało go do zmiany. Może to odkryć w trakcie różnych zajęć, a wiele osób odkrywa to w czasie cyklicznych już warsztatów z Anną Węgrzynowicz, która prowadzi jogę głosu.
- Na czym polega joga głosu?
- Nie polega wyłącznie na śpiewaniu, jakby się mogło wydawać. Joga głosu może przekonać nas, że możemy występować publicznie, choć nie tylko. Zdobyte w trakcie warsztatów umiejętności przydadzą się również na co dzień. Każdy z nas musi mieć tylko przewodnika, który pomoże to odkryć. Potem ludzie wracają i opowiadają, że podjęli wyzwanie, na które długo nie mieli odwagi. Ktoś wziął udział w projekcie, ktoś wystąpił publicznie, ktoś spróbował swoich sił w aktorstwie. I to jest w tym wszystkim cudowne.
- Można więc powiedzieć, że Qźnia pomaga odkryć siebie na nowo?
- Można tak powiedzieć, bo w Qźni każdy może zwolnić, zatrzymać się. U nas nie ma pośpiechu. Uczymy, że nawet w natłoku zajęć można odnaleźć chwilę dla siebie. Sama mam napięty plan dnia. Trenuję, zajmuję się domem, piekę wegańskie ciasta, które potem sprzedaję. I zawsze mam czas, który poświęcam wyłącznie sobie. Niech będzie to nawet 15 minut, w trakcie których przyjrzymy się samym sobie, uświadomimy nasze potrzeby. To ma ogromne znaczenie.
- Qźnia, zgodnie z zapowiedzią, sprawiła, że zmieniłaś swoje życie.
- Tak, bo zanim nastał czas Qźni, pracowałam w bankowości. Po dziesięciu latach pracy w finansach założyłam własną działalność. Teraz minęła kolejna dekada i Qźnia stała się fundacją. Choć tak naprawdę wcześniej i tak w dużej mierze funkcjonowała jako przedsięwzięcie społeczne. Każda kolejna dekada przynosi coś nowego. Po latach okazało się, że w Qźni spełniam się, kreuję pomysły i je urzeczywistniam. Dużo ludzi zauważa nasze działania i nas wspiera. Zorganizowaliśmy m.in. trzy edycje zawodów biegowych w Jezioranach. Nie odbywały się tam od lat, a my wróciliśmy do tradycji, choć nasze zawody były po prostu spontaniczną akcją. Udało nam się zaangażować wielu wolontariuszy, wsparła nas gmina. Teraz szykujemy się do czwartej edycji. W tamtym roku odbył się pierwszy Duathlon dla dzieci. Wystartowało ponad 40 osób, mimo ulewnego deszczu i wichury.
- Warto podkreślić, że Qźni przybywa nowych inicjatyw.
- Tak, to na przykład Jeziorany Qźnia Dobrych Wibracji. Piękna impreza, w czasie której odbywały się zajęcia z tai-chi, jogi, ale też warsztaty bębniarskie czy tańca afrykańskiego. Zwieńczeniem był wspaniały koncert. Udział we wszystkich wydarzeniach był darmowy dla mieszkańców i przyjezdnych.
- Równie niesamowite jest to, że w Jezioranach dzieci chętnie uczestniczą w zajęciach z jogi i mindfulness.
- Tak, czasem też sama nie mogę uwierzyć, że te zajęcia cieszą się tak dużym zainteresowaniem. Wiem również, że popularność jest zasługą prowadzącej – Magdy.
- W Jezioranach w otwartej przestrzeni ćwiczy się również tai-chi.
- Kiedy powstawał projekt, wiedziałam, że zajęcia z tai-chi muszą odbywać się w parku. Na szczęście w Jezioranach możemy liczyć na przychylność władz, które nie negują naszych pomysłów. Okazało się, że już w pierwszych zajęciach uczestniczyło ponad dwadzieścia osób. Duża frekwencja utrzymywała się do końca projektu. Teraz kontynuujemy to przedsięwzięcie już w budynku Qźni. Mamy szczęście do fantastycznych prowadzących. Takich, którzy odkrywają przed innymi dawno zapomniane dziedziny. Tak było w przypadku gimnastyki słowiańskiej. Szukamy rozwiązań z innych kultur, a przecież blisko nas są te nasze, rodzime.
- Można powiedzieć, że w Qźni wciąż pojawiają się zajęcia z wielu nowych dziedzin.
- W Qźni nie tylko medytujemy, ale robimy wiele innych, ciekawych rzeczy. Jednym z naszych prowadzących, tym razem warsztaty bębniarskie, był Kuba Pogorzelski. Na co dzień mieszka pod Biskupcem, a w Polsce jest cenionym prowadzącym. Jest chyba bardziej rozpoznawalny w Warszawie niż u nas. Joasia Podolak ma u nas zajęcia z kinezjotapingu twarzy. Stawiamy na aktywność, samoświadomość, ale również na dbałość o siebie. Zawsze powtarzam, że dbamy nie tylko o duszę, ale również o ciało.
- Sama dajesz przykład, ponieważ na co dzień biegasz, startujesz w zawodach, a jednocześnie wciąż poszukujesz nowych dróg rozwoju osobistego.
- Tak, powiem więcej, mam na koncie już dwa medale mistrzostw Polski. Wkrótce startuję w mistrzostwach świata w bieganiu. Uważam, że każdy z nas ma w sobie wewnętrzną moc i sprawczość, by realizować swoje cele, spełniać marzenia i rozwijać swoje pasje. Im bliżej jesteśmy siebie i żyjemy w zgodzie ze sobą, tym łatwiej jest to osiągnąć. Szczególnie, jeśli ma się obok siebie osoby, które nam kibicują i wspierają. Ja mam to szczęście, że jest ich wiele. To moja rodzina – mój mąż i dzieci, ale są wśród nich „moje iskry”, jak o nich mówię, czyli Beata Koszałka i Aleksandra Janicka. Każde działania z nimi są piękną przygodą i dostarczają bardzo dużo radości.
- Wyobrażasz sobie, że Qźnia miałaby siedzibę w innej miejscowości?
- Wiele osób podpowiadało mi, żebym przeniosła się do Olsztyna. Uważam, że Jeziorany są moim miejscem. Dziś organizuję już nasze wydarzenia poza Qźnią, w innych miastach. Zawsze jednak będziemy wracać tam, gdzie wszystko się zaczęło. Dziś nie wyobrażam sobie, by Qźnia istniała w innej przestrzeni. Miałam takie marzenie, by sfotografować ludzi z Jezioran. Po dwóch latach w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Jezioranach można oglądać niezwykłą wystawę – „Tacy My Mieszkańcy Jezioran”. Projekt powstał dzięki współpracy z Gminą Jeziorany oraz Stowarzyszeniem Integracja – Uniwersytetem Trzeciego Wieku. Stworzyliśmy wyjątkowe portrety mieszkańców, a autorami zdjęć są Anna Guz, Grażyna Jacyna, Radosław Niemczynowicz i Łukasz Czerniewski, czyli „Fotografia na strychu”. Z całego serca dziękuję wszystkim za zaufanie, wsparcie i piękne zdarzenia.
Katarzyna Janków-Mazurkiewicz
fot. archiwum fundacji