Na samym wstępie chciałbym zapowiedzieć, iż nie będzie to łatwa lektura, wprost odpowiadająca poradnikowo na pytania. Zapraszam raczej do lektury rozważań i zapraszam do poszukiwania odpowiedzi.
Szybko mogę pokusić się o odpowiedź na pytanie: skąd wziąć nowych liderów i animatorów? Liderzy i animatorzy są i będą. Choć czujemy pod skórą kryzys zaangażowania, wypalenie części liderów, to nowych można wziąć przy wielu sytuacjach zupełnie losowych. Jakich? Na przykład nowych społeczników dostarczył nam zaskakujący zwrot prawny związany Kołami Gospodyń Wiejskich, kryzys dwóch lat pandemii, a następnie wojny.
Zanim padnie próba odpowiedzi na pytanie z tytułu, może warto zadać przewrotne pytania: Czy na pewno potrzebujemy tych nowych liderów, nowych animatorów? Tak na dłużej, nie od kryzysu do kryzysu. Czy rzeczywiście nam na tym zależy? To pytania skierowane do osób działających już w szeroko rozumianej polityce społecznej, obecnych liderów i animatorów, czy też polityków lokalnych. Odpowiedź wbrew pozorom może trochę „namieszać”. Deklaratywne odpowiedzi można łatwo przewidzieć. Bez wątpienia więcej osób stwierdzi, że potrzeba świeżej krwi istnieje, ale czy tak naprawdę potrzebujemy nowych liderów? Czy na pewno taki nowy, niezależny lider, który ma za sobą grupę, nową i niezależną, a co za tym idzie, nieprzewidywalną jest społecznikom czy lokalnym politykom potrzebny? Teraz odpowiedź może być nieco inna.
Samorząd, deklaracje, a realne decyzje
Może to indywidualne doświadczenia, ale deklaratywne i realne wsparcie organizacji, a co za tym idzie wsparcie lokalnych liderów, społeczników, animatorów zdaje się rozjeżdżać. Jak się okazuje, lokalne władze zaczynają często oszczędności od pozycji dot. wsparcia organizacji. Tu nie podam danych, zostawiając furtkę na poszukiwanie odpowiedzi z własnego podwórka. Wystarczy sprawdzić, ile środków przekazywanych jest rocznie na organizacje w ciągu 5 ostatnich lat i porównać np. z dietą za społeczną działalnością radnych, wydatkami na szkoły lub najniższą krajową. Trochę podzielić, pomnożyć, zsumować, zobaczyć proporcje. Kalkulator prawdę nam powie, ile z tych deklaracji zostanie.
Dlaczego w rozważaniach dotykany jest samorząd. Dlatego, że kondycja społeczników często zależy od wymiaru lokalnego. Świetnie pokazuje to, jak rozszedł się budowany przez wiele lat system wspierania organizacji społecznych. Piękne czasy aktywności i wspierania lokalnych organizacji się skończyły. Regranting, Centra Organizacji Pozarządowych również sukcesywnie znikają z pozycji budżetowych samorządów. Te działania dawały szanse na rozwój samej organizacji prowadzącej, która samodzielnie lub w różnych konfiguracjach mogła starać się o rozszerzenie oferty wspierającej aktywność społeczną. Dziś tę rolę przejmują samorządy często używające w Programach Współpracy słowa „pomocniczość”.
Pomocniczość
Dlaczego jest ważna? Na początek rozważań przytoczę cytat: „Jako prawa podstawowe dla państwa oparte na poszanowaniu wolności i sprawiedliwości, współdziałaniu władz, dialogu społecznym oraz na zasadzie pomocniczości umacniającej uprawnienia obywateli i ich wspólnot” – KONSTYTUCJA RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ z dnia 2 kwietnia 1997 r. Oczywiście można stwierdzić, że przytaczanie konstytucji jest to start z wysokiego „C”. Dlaczego właśnie ta pomocniczość lub inaczej subsydiarność jest ważna. Jest ważna dlatego, że to ta zasada tworzy miejsce do działania. To właśnie ta zasada, rozciągana od władz krajowych, regionalnych po lokalne, a także w dalszej części na nas społeczników i reprezentowane organizacje, daje szansę na pojawienie się ważnych inicjatyw i ludzi.
Przestrzeganie zasady pomocniczości grozi ciągłym niepoukładaniem, oddawaniem kompetencji dla nowych liderów i grup, które pojawiają się, rosną lub upadają. Czy na to jesteśmy gotowi jako politycy, politycy społeczni, społecznicy i ludzie wpływu. Bo od tego, jaką mamy gotowość, zależy jaką postawę przyjmiemy. Czy pomożemy, przeszkodzimy, czy też będziemy się przyglądać. Jak często poruszamy zasadę pomocniczości realnych działaniach władz czy własnych organizacji? Bez dzielenia się nie tylko odpowiedzialnością jest mniej miejsca na kolejnych społeczników. Zgoda co do wartości, jaką jest pomocniczość to dobry początek, ale następnie musi nastąpić coś, co jest jeszcze trudniejsze. Chcąc być pomocniczym, należy dzielić się zasobami, czyli m.in. pieniędzmi.
Pieniądze, pieniądze i jeszcze raz pieniądze
W ramach przygotowania do artykułu zadałem pytania tytułowe w grupie 1598 liderów społecznych i politycznych, absolwentów Szkoły Liderów. Na zadane pytanie najkrótsza odpowiedź brzmiała „pieniędzmi”. To zdaje się być jasne, ale trudno czasem się do tego przyznać. Wysyp Kół Gospodyń Wiejskich pokazuje, że nieduże, ale za to łatwe pieniądze mogą pomóc w wielu przypadkach. Faktem jest, że można mieć wiele zastrzeżeń do szybkości wprowadzenia prawa, ale z drugiej strony odpaliło to spore pokłady drzemiącej energii. Małe, łatwe, lokalne pieniądze do niedawna były napędem dla organizacji i pozwalały czasem okrzepnąć i pójść dalej. Teraz jest to zdecydowanie trudniejsze. W tym miejscu jest czas na przemyślenie dla samorządowców podczas trudnych decyzji podczas procedowania budżetów. W jakim miejscu stawiają organizacje? Czy próbują inwestować w aktywność pomimo trudnych czasów? Czy wystarczą zrywy na czas kryzysów? Z drugiej strony, sektor społeczny. Czy na pewno potrzebuje podzielić się z innymi? Argumentować i szukać sposobów na przekonanie samorządów do inwestycji w inne działania. Czy też wystarczy, by każdy wywalczył, ile może dla własnych inicjatyw? I tu pojawia się solidarność, współpraca.
Solidarność i współpraca
Wielkie słowa dla sektora społecznego. Może nie zawsze się to opłaca od razu, ale w dłuższej perspektywie można wierzyć, że tak będzie. Nie zawsze musimy walczyć o swój interes, interes własnej organizacji czy też własne EGO. Może warto wspierać, a czasem być wspieranym w sprawach wspólnych. Współpracy w problemach, które dotyka również samorząd. Budować relacje między sektorami. Liderzy są wśród nas, ale też w biznesie i samorządzie. Czasem połączenie, tych różnych światów zdaje się niemożliwe, ale są organizacje działające jak biznes, jest biznes odpowiedzialny społecznie. Jak te wielkie słowa można wyrażać? Małymi rzeczami. Zapraszać do wspólnych działań, czasem promować innych, zrobić mały przelew lub kupić usługę od innej organizacji. To buduje potencjalnych partnerów. Oczywiście nie zawsze się to zwraca, ale jednak warto budować partnerów, wspierając mniejsze organizacje.
Szkoły, szkolenia i networking
Dzielić się wiedzą, uczyć i budować przestrzeń do spotkań i wymiany. Wraca czas szkoleń, konferencji i spotkań na żywo. Oczywiście wiedza jest ważna, ale można ją pozyskać na różne sposoby. Jednakże trudno jest wycenić rolę budowania relacji i networkingu. Bez jest wątpienia potrzeba kolejnych Szkół Liderów, Szkół Animatorów i innych cykli budujących kompetencje osób, ale również dających przestrzeń do spotkania się w gronie osób, które się rozumieją i mogą wspierać w codziennych działaniach.
Nowi liderzy i nowa młodzież
Tu przytoczę jednej cytat z Iwony Olkowicz ze Stowarzyszenia Wiatraki Mazur. „Warto zaczynać od młodzieży, jeszcze w szkołach podstawowych. Jak łykną bakcyla fajnego wolontariatu, będą w przyszłości szukać podobnych działań i podobnych emocji”. Tu trudno się nie zgodzić. Dołożę tylko od siebie, że te emocje być może są jedną z niewielu walut, jaką się możemy posłużyć nie tylko w kontekście osób młodych. Tu niestety demografia robi i zrobi swoje. Zatem wysiłki i praca z młodzieżą zasługuje na jeszcze większe zaangażowanie i docenienie.
Być może te rozważania nie brzmią optymistycznie, ale optymizm był już na wstępie i będzie na zakończenie. Liderzy i animatorzy, są i będą. Pytanie tylko brzmi: Jak w zmieniającej się rzeczywistości wspierać aktywność obywatelską? Może okazać się, że jak nigdy wcześniej należy robić im miejsce do działań, wspierać we współpracy nie tylko z samorządem, przypominać o zasadzie subsydiarności, solidarności, oferować współpracę, która się opłaca, dzielić się wiedzą i doświadczeniem, tworzyć relacje oparte o zaufanie. Nade wszystko warto pozostawiać dobre emocje i wspomnienia od samego początku pojawienia się nowych społeczników aż do ich okrzepnięcia.
Karol Paszkowski
Fot. archiwum prywatne