- Zaczęłyśmy rozmawiać o marzeniach i o rzeczach, które lubimy robić, a których z jakichś względów nie robimy – mówi Anna Puszcz, prezeska Stowarzyszenie Kobiet „Miej Marzenia”. - I tak pojawił się śpiew, teatr i wędrówki piesze.
Stowarzyszenie Kobiet „Miej Marzenia” powstało w 2008 roku, choć jego początki sięgają roku 2007. A stało się to dzięki Astrid Lindgren, która w tym właśnie roku obchodziła 100 rocznicę urodzin. - Wtedy, jako zupełnie oddolna inicjatywa zorganizowaliśmy w Lidzbarku Warmińskim obchody jej urodzin, które trwały prawie cały rok – wspomina Anna Puszcz. - W organizację, uroczystości i celebrację zaangażowanych było bardzo dużo osób.
- Po zakończeniu tych urodzin, a była to wiosna 2008 roku, pozostała taka pustka, ponieważ cały rok był pięknie wypełniony twórczą pracą – konkursem plastycznym, czytelniczym, wieloma spotkaniami – zauważa nasza rozmówczyni. - W czasie tej organizacji okazało się, że jako osobie indywidualnej, trudno jest pozyskać środki. Gdybyśmy wówczas byli stowarzyszeniem lub inną organizacją pozarządową, to łatwiej byłoby nam pozyskać fundusze, chociażby na nagrody. I właśnie wtedy wyszła taka myśl – nie traćmy tego, co już stworzyliśmy. Będzie nam łatwiej działać, jeżeli będziemy mieć osobowość prawną. Latem 2008 roku grupa kobiet, bo tak wyszło od słowa do słowa, że jednak będą to kobiety, spotykała się, by rozmawiać o tym, jakie chcemy stworzyć stowarzyszenie i co chcemy robić. Zaczęłyśmy rozmawiać o naszych marzeniach i o rzeczach, które lubimy robić, a których z jakichś względów nie robimy. I tak pojawił się śpiew, teatr i wędrówki piesze. Oczywiście cały czas towarzyszyły nam również książki. To było grono głównie pedagogów i polonistów. Gdy padło hasło „Miej Marzenia” okazało się, że łatwiej te marzenia robić w grupie niż w pojedynkę, chociażby pierwszy zorganizowany przez nas rajd – zupełnie zapomniana inicjatywa. I tak jesienią 2008 roku powstało stowarzyszenie. Założyło je 17 kobiet.
Bardzo dużo inicjatyw stowarzyszenia przybrało cykliczny charakter. – Wspomniany rajd, to cykl pod nazwą „Marsz! Przez 4 pory roku” – wylicza prezeska. I dodaje: - Od jesieni 2008 roku odbyło się 59. rajdów - chodzimy każdą porą roku. Jest to grupa około 20- 30 kobiet, która musi przejść około 20 km. Inne cykliczne wydarzenie to „Idź tam, gdzie słychać śpiew”, czyli nasze starania na rzecz rozśpiewania. Na początku było to jedynie kolędowanie „Kolędujmy póki czas”, ale do tej pory przygotowaliśmy również wiele innych koncertów. , np. piosenek Grechuty, Osieckiej, Kabaretu Starszych Panów. Przygotowujemy także przedstawienia w naszym „Teatrze jak Marzenie”. W ostatnim czasie przybierają one inną formę – m.in. przez covid, np. w zeszłym roku, roku Marii Konopnickiej, nagraliśmy i przygotowaliśmy klipy „Czy to bajka, czy nie bajka”, z utworami poetki. .
- Wiele marzeń do nas przychodzi, niektóre się już nawet skończyły – zauważa Anna Puszcz. - Przez 10 lat organizowaliśmy „Wyginaj śmiało ciało – letnie warsztaty tańca” i okazało się, że formuła chyba się już wypaliła. Gdy rozpoczynałyśmy - to nie było jeszcze takich form spędzania czasu, a potem te formy się upowszechniły. Dlatego my od 3 lat organizujemy latem jogę na trawie. Dumą naszych ostatnich lat jest natomiast publikacja książki z bajkami Ignacego Krasickiego, który tak jak my, żył w Lidzbarku Warmińskim.
Od 4 lat organizujemy także Festiwal Książki i Ilustracji „Między bajki włożyć”. Jest to letnie wydarzenie, na które zapraszamy wybitnych ilustratorów i autorów książek. Tych działań jest naprawdę dużo, ale najistotniejszą rzeczą jest to, że każda z nas znajduje swoje marzenia.
W grudniu tego roku stowarzyszenie będzie świętowało 15-lecie istnienia. - Zajęło nam dużo czasu, żeby uświadomić sobie, że to, co robimy, to jest wolontariat – zauważa pani Anna. - Bardzo często, jak myślimy o wolontariacie, to myślimy, szczególnie- o formach pomocowych. My przyjęliśmy formę pomocy kulturalnej i rozwojowej. Bardzo zależy nam na dostępie do kultury i stwarzania takiej przestrzeni, by móc się rozwijać, ale również inspirować. Z pewnością w przyszłości chcemy wydać wszystkie bajki Ignacego Krasickiego, w tym roku pracujemy nad trzecim tomem. Nasze marzenia dalej pozostaną przy teatrze, przy formach dbałości zarówno literackiej, ale także o ciało, żeby być jak najdłużej sprawnym zarówno psychicznie, jak i fizycznie. Czy będą też inne marzenia? Myślę, że tak – i puentuje sentencją Josefa Conrada „Iść za marzeniem i znowu iść za marzeniem, i tak zawsze aż do końca”.
Karolina Król
fot. archiwum stowarzyszenia