Podczas niedawnego posiedzenia zespołu ds. organizacji pozarządowych przy wojewodzie warmińsko-mazurskim mówiliśmy o rocznym programie współpracy urzędu z organizacjami pozarządowymi. To wtedy powiedziałem, że (staropolska!) zasada „nic o nas bez nas” jest ciągle aktualna i że chcemy, jako organizacje współtworzyć ten program, czyli partycypować w jego opracowaniu. Dla dobra obydwu stron.
Bo partycypacja to budowanie dobra wspólnego. To wkład nas wszystkich (a przynajmniej aktywniejszej części) w kreowanie rzeczywistości, w której przyszło nam żyć.
Partycypacja obywatelska
Zarządzanie wspólnotą lokalną z zastosowaniem metod partycypacyjnych pozwala na uzyskanie większej społecznej akceptacji dla decyzji rządzących oraz zmniejsza biurokrację, zmniejsza dystans obywateli od władz („my-oni”), powoduje lepszą realizację programów i strategii, wprowadza elementy kontroli społecznej.
A jak najczęściej bywa? – My zostaliśmy wybrani przez mieszkańców do rządzenia i my będziemy o wszystkim decydować, nie pytając nikogo o zdanie. Jeżeli mieszkańcom nie będzie się to podobało, to za cztery lata nas nie wybiorą. To często postawa rządzących.
Na szczęście takie rozumowanie powoli dobiega końca. Demokracja przedstawicielska zmienia się stopniowo w demokrację partycypacyjną (deliberatywną), gdzie istotny jest nieustanny dialog z mieszkańcami i tworzonymi przez nich organizacjami społecznymi. Oznacza to, że przy nieumniejszeniu roli wybranych władz, równie ważna jest wola mieszkańców, wyrażona nie tylko poprzez głosowanie co cztery lata, ale codzienne współzarządzanie miastem. W jaki sposób?
Trzy poziomy
Zazwyczaj określa się trzy poziomy partycypacji.
Pierwszy poziom to informacja, czyli przekazywanie mieszkańcom informacji o sprawach ich dotyczących. Nie tylko w sposób bierny (zawieszenie w gablocie czy zamieszczenie w Biuletynie Informacji Publicznej), lecz proaktywny – dostarczanie mieszkańcom w skuteczny sposób czytelnej dla odbiorcy, aktualnej informacji.
Drugi poziom to konsultacje społeczne, czyli zasięganie opinii obywateli w sprawach ich dotyczących. Jest to proces, który powinien być zaplanowany w czasie. Rozpoczyna się przekazaniem skutecznej, czytelnej informacji na temat konsultowanego zagadnienia, a kończy zebraniem – z zastosowaniem wielu metod - odpowiedzi od jak najszerszej i kompetentnej grupy osób. Należy podkreślić, że ostateczna decyzja należy do władz.
Trzeci poziom to współdecydowanie. Oznacza to zapraszanie mieszkańców i reprezentujących ich organizacji pozarządowych do wzajemnego określania problemów i potrzeb społecznych, a także szans rozwojowych wspólnoty lokalnej, solidarnego określania sposobów ich rozwiązywania oraz podejmowania wspólnych działań wdrażających te możliwości. Tu główną zasadą jest partnerstwo, poszanowanie dobra społecznego, dialog, wspólne dochodzenie do rozwiązań lub nawet delegowanie mieszkańcom części decyzyjności przez władze (m.in. tworzenie budżetu partycypacyjnego). Metodą pracy są partnerstwa, ciała dialogu, zespoły, grupy robocze itp.
Partycypować znaczy uczestniczyć
Ważną rolę pełnią organizacje pozarządowe skupiające najbardziej aktywne osoby ze społeczności lokalnych. To one bardzo często artykułują potrzeby i aspiracje mieszkańców, zabiegają o dobre rozwiązania organizacyjne i prawne, współtworzą polityki publiczne, reprezentują interesy osób w trudnej sytuacji (np. bezdomnych), a w końcu patrzą na ręce władzom. Jaka jest ich rola w partycypacji?
Skupię się na Radach Działalności Pożytku Publicznego (RDPP). Są to zespoły wspólne – złożone z samorządowców, urzędników i organizacji - powoływane zgodnie z ustawą o działalności pożytku publicznego, zatem mają ustawową moc. Mogą (i powinny) działać na poziomie każdej gminy, powiatu i województwa. Jest ich jednak ciągle bardzo mało, a mają niesamowicie ważną rolę w tej najwyższej formie partycypacji – współdecydowaniu. Sam jestem członkiem rady elbląskiej oraz rady wojewódzkiej i wiem, że dobrze działające organy mogą wiele „załatwić”. Dobrze działające, czyli spotykające się regularnie, mające plan pracy, podejmujące istotne sprawy dotyczące organizacji i pożytku publicznego. Na spotkaniach obecni są decydenci (radni, dyrektorzy, burmistrzowie czy wójtowie), można zapoznawać się z informacjami „ze źródła”, przedstawiać swoje argumenty, wypracowywać rozwiązania. To jest moc, to jest partycypacja.
Apeluję – twórzmy Rady Działalności Pożytku Publicznego w każdym samorządzie, pracujmy w nich solidnie dla dobra wspólnego. Nasze dzieci i wnuki będą nam wdzięczne.
Arkadiusz Jachimowicz
fot. freepik
SIEDEM ZASAD KONSULTACJI SPOŁECZNYCH:
- DOBRA WIARA
Konsultacje prowadzone są w duchu dialogu obywatelskiego. Strony słuchają się nawzajem, wykazując wolę zrozumienia odmiennych racji.
- POWSZECHNOŚĆ
Każdy zainteresowany tematem powinien móc dowiedzieć się o konsultacjach i wyrazić w nich swój pogląd.
- PRZEJRZYSTOŚĆ
Informacje o celu, regułach, przebiegu i wyniku konsultacji muszą być powszechnie dostępne. Jasne musi być, kto reprezentuje jaki pogląd.
- RESPONSYWNOŚĆ
Każdemu, kto zgłosi opinię, należy się merytoryczna odpowiedź w rozsądnym terminie (co nie wyklucza odpowiedzi zbiorczych).
- KOORDYNACJA
Konsultacje powinny mieć gospodarza odpowiedzialnego za konsultacje tak politycznie, jak organizacyjnie. Powinny one być odpowiednio umocowane w strukturze administracji.
- PRZEWIDYWALNOŚĆ
Konsultacje powinny być prowadzone od początku procesu legislacyjnego. Powinny być prowadzone w zaplanowany sposób i w oparciu o czytelne reguły.
- POSZANOWANIE INTERESU OGÓLNEGO
Choć poszczególni uczestnicy konsultacji mają prawo przedstawiać swój partykularny interes, to ostateczne decyzje podejmowane w wyniku przeprowadzonych konsultacji powinny reprezentować interes publiczny i dobro ogólne.