Jesienią ubiegłego roku sześć osób z ESWIP-u zwiedziło pewien park w Goteborgu. Park recyklingu. Tak to nazywają Szwedzi, a temat dotyczy ponownego wykorzystania rzeczy używanych. A że mamy już doświadczenie w tworzeniu i zarządzaniu centrum naprawy i ponownego użytkowania przedmiotów – nazwaliśmy to sklepem społecznym – z dużą ciekawością obejrzeliśmy szwedzkie rozwiązanie.
Systemowo
Odzyskiwanie rzeczy używanych, zdatnych do ponownego zastosowania po ewentualnej naprawie, ma tu charakter systemowy. Otóż połączono PSZOK z tzw. przedPSZOKiem.
PSZOK (Punkt Selektywnego Zbierania Odpadów Komunalnych) to polska nazwa miejsca, gdzie mieszkańcy dowożą i wyrzucają tzw. gabaryty, czyli duże meble (wersalki, szafy itp.) opony, gruz i co tam jeszcze się nadarzy. Z kolei „przedPSZOK” to miejsce, gdzie wcześniej mogą zostawić część tych rzeczy (np. wspomnianą wersalkę), bo uznają, że jest jeszcze dobra, i że nada się komuś do ponownego użycia. W myśl nazewnictwa gospodarki obiegu zamkniętego (GOZ) jest to centrum naprawy i ponownego użytkowania przedmiotów (nasz sklep społeczny). Tylko w Elblągu te dwa miejsca dzieli kilka kilometrów, natomiast Szwedzi ulokowali je razem, w parku Alelyckan.
Nowe podejście
Park recyklingu Alelyckan to nowy rodzaj podejścia do funkcji, jaką powinien pełnić PSZOK. Całe przedsięwzięcie – kilka budynków, najazd do kontenerów, drogi, parkingi, a wszystko tonące w zieleni - to powierzchnia ok. 30 tys. m. kw. ulokowana w strefie podmiejskiej. Kompleks powstał w 2007 roku i kosztował wtedy ponad 4 mln euro. Co ciekawe – 80 % materiałów użytych do jego budowy zostało wykorzystane z rozbiórek innych obiektów.
Oprócz podstawowej funkcji (zbieranie odpadów od mieszkańców, firm i instytucji), Park Alelyckan mieści na swoim terenie również punkt napraw oraz sklep z używanymi przedmiotami. Asortyment do naprawy i do sklepu przywożony jest tu z pozostałych PSZOK-ów miasta oraz dostarczany bezpośrednio przez mieszkańców. Przedmioty są tu naprawiane i odsprzedawane. Koszt naprawy musi być racjonalny, musi się opłacać.
Co ciekawe, punkt napraw jest własnością gminy i jego funkcjonowanie pokrywane jest z opłat pobieranych od mieszkańców „za wywożenie śmieci”. Jedynie sklep pod nazwą „second hand” prowadzony jest przez organizację społeczną, która płaci za użytkowanie lokalu, a wypracowany ze sprzedaży zysk przeznacza na działania społeczne w mieście.
Dziennie w punkcie notuje się 300-400 wizyt. Roczny obrót wynosi około 1,5 mln euro. To miejsce pracy dla 25 osób, w tym 15 wolontariuszy. Park pełni również funkcję ośrodka szkoleniowego dla osób bezrobotnych.
Rocznie mieszkańcy przywożą tu około 6 430 ton odpadów. W efekcie działania punktu napraw i ponownego użycia zapobiega się powstawaniu 360 ton odpadów rocznie.
Jedziemy do Parku
Jak to wygląda z punktu widzenia mieszkańca? Wybierzmy się zatem.
Najpierw robimy remanent w mieszkaniu czy domku, piwnicy, altanie etc. i po długich negocjacjach z samym sobą i najbliższymi, bo przecież coś kiedyś może się przydać (i tak już od 20 lat… ) ładujemy nasz samochód i jedziemy do Parku Alelyckan. Dojeżdżamy, wjeżdżamy wewnętrzną drogą pod dużą wiatę i zatrzymujemy się, aby wyładować rzeczy, które według nas mogą się przydać do dalszego użytkowania (meble, materiały budowlane, zabawki, rowery, sprzęt AGD itp. itd.). Pomaga nam w tym pracownik Parku, który i doradzi, co warto zostawić, i pokaże pojemnik, w którym należy zostawić daną rzecz. Jak już pozostawiliśmy te rzeczy, jedziemy nieco dalej, wjeżdżamy na podjazd, stajemy przy oznakowanym kontenerze (np. meble) i wrzucamy tam resztę: zniszczoną szafkę czy stolik,
a parę metrów dalej wyrzucamy stary dywan czy plastikowe pojemniki.
Jak już mamy czysty samochód, to wjeżdżamy na parking i możemy pójść: do sklepu z materiałami budowlanymi (które ktoś wcześniej zostawił), bo potrzebujemy wymienić np. okno w altanie, a tu można tanio kupić (część materiałów eksponowana jest na zewnątrz, jak w sieciówkach); pójść do second handu (to nasz sklep społeczny) i kupić mnóstwo różnych rzeczy, które ktoś wcześniej zostawił w wiacie w tym celu; na lody czy posiłek w niedużej restauracyjce; do parczku, gdzie dzieciaki mogą wyhasać się na zjeżdżalni. A możemy od razu wracać do domu… Mamy uporządkowany strych i poczucie, że spełniliśmy swój ekologiczny obowiązek, a przy okazji pomogliśmy innym.
Marzy nam się
W Elblągu ma być tworzony nowy PSZOK. Marzy nam się, aby powstało podobne rozwiązanie, bo jest praktyczne i zdroworozsądkowe. Miasto nie mówi nie, ale zastanawia się jak to zorganizować. Potrzebne są odpowiednie działki i odpowiednie pieniądze. Jakieś pomysły na lokalizację pojawiły się, a pieniądze są w FEWiM, czyli nowym budżecie unijnym dla województwa (red. program Fundusze Europejskie dla Warmii i Mazur na lata 2021–2027). Jako że jesteśmy zapobiegliwi i przewidujący (czyli mamy strategię rozwoju i staramy się ją realizować) pozyskaliśmy już z Funduszy Norweskich grant instytucjonalny na sfinansowanie działań (koncepcja, projekt itp.) w zakresie utworzenia „przedPSZOKu” i bardzo byśmy chcieli, aby takie nowoczesne rozwiązanie pojawiło się w Elblągu. Jest duża szansa.
Wizyta w Parku recyklingu Alelyckan odbyła się w ramach szkolenia współfinansowanego ze środków Unii Europejskiej – Akredytacji ERASMUS+ w Akcji 1 dla kadr edukacji dorosłych.
Arkadiusz Jachimowicz
fot. archiwum ESWIP