Katarzyna Grabińska jest założycielką Fundacji Tańca i Sztuki ARToffNIA. To dzięki niej mamy w Olsztynie nagradzany zespół Pryzmat, a od niedawna także Olsztyński Teatr Tańca.
- Co było impulsem do założenia fundacji i jakie cele Wam wtedy przyświecały?
- Tak naprawdę nasza historia sięga jeszcze dalej, zanim pojawiła się fundacja. Wcześniej działaliśmy jako nieformalna grupa przy ośrodkach kultury - SDK Agora, później Miejskim Ośrodkiem Kultury. W końcu pojawiła się naturalna potrzeba, by sformalizować nasze działania i tak powstała fundacja. Grupa taneczna zaczynała się rozrastać, zakres działań kulturalnych poszerzać, a to, że zdecydowaliśmy się sformalizować naszą działalność jako organizacja pozarządowa, dawało nam wiele możliwości rozwoju. Przejęliśmy funkcję centrum kultury, w ramach współpracy z Olsztyńską Spółdzielnią Mieszkaniową, a z tyłu głowy był pomysł na zawodowy teatr tańca. Nie spodziewaliśmy się, że nasze marzenie tak szybko się spełni. Takie życzenie głośno wypowiedzieliśmy zaledwie trzy lata temu, w trakcie naszego jubileuszu.
- Determinacja sprzyja, bo okazuje się, że udaje wam się pokonywać kolejne szczeble, zdobywać partnerów.
- Tak, w ramach działalności Olsztyńskiego Teatru Tańca nawiązaliśmy stałą współpracę z Centrum Edukacji i Inicjatyw Kulturalnych w Olsztynie. Obecnie wspólnie realizujemy projekt „Olsztyński Teatr Tańca działania artystyczne, edukacyjne, statutowe”, finansowany ze środków samorządu województwa warmińsko-mazurskiego. Za chwilę CEiIK będzie miał nową scenę. To bardzo dobra wiadomość. Muszę przyznać, że odkąd powstała Fundacja ARToffNIA, mamy możliwość kooperacji z różnymi instytucjami. Fakt, że jesteśmy organizacją pozarządową pozwala na niezależność i wolność, co jest moim zdaniem dla artystów niezmiernie ważne, by rozwijać się i szukać nowych rozwiązań. Co więcej - to my sami decydujemy, którą ścieżkę rozwoju wybierzemy. Dodatkowo ludzie, z którymi współpracujemy na stałe w Fundacji, są osobami z ogromną pasją i niesamowitą chęcią do działania, odnajdywania nowych możliwości. Myślę, że tym właśnie charakteryzują się organizacje pozarządowe. Pracują w nich ludzie, którzy oddają swojej działalności serce i chcą realizować wiele inicjatyw oddolnych, społecznych.
- Wspomniałaś wcześniej, że formuła organizacji pozarządowej pozwala na niezależność. Dzięki niej i Waszej konsekwentnej pracy fundacja zrealizowała wiele projektów lokalnych, ponadregionalnych i międzynarodowych.
- W tym roku realizujemy pięć dużych projektów we współpracy z partnerami m.in. z Instytutem Teatralnym im. Zbigniewa Raszewskiego, czy z Instytutem Muzyki i Tańca. Zostaliśmy przyjęci również do Polskiej Sieci Tańca, w jej ramach będziemy prezentować nasze spektakle na scenach w Polsce. Dzięki temu również polskie teatry tańca przyjadą do nas. Wydarzenia planowane są w Olsztynie oraz w Lidzbarku Warmińskim. Pierwszym z nich jest projekt „Seniorzy w teatrze tańca” organizowany wraz z Gminnym Ośrodkiem Kultury w Dywitach. Drugą inicjatywą jest Naj(BLIŻEJ) przy współpracy z Olsztyńskim Teatrem Tańca na scenach Warmii i Mazur ze “Sceny dla Tańca 2020” ImiTu. Cieszy nas lokalna współpraca, ale również uznanie w polskim środowisku sztuki tańca. Satysfakcję przynoszą oczywiście projekty międzynarodowe z artystami z Hiszpanii, Włoch i Izraela.
- Kolejne wyzwania motywują do działania?
- Tak, na pewno. Staram się zachować równowagę pomiędzy sercem i rozumem, ale i tak zwycięża serce. To uczucia, emocje i autentyczność kierują moim życiem. Uważam, że nie ma rzeczy niemożliwych. Kilka lat temu zamarzyliśmy, by pojechać do Izraela i spotkać się z jednym z najlepszych teatrów tańca na świecie. Oczywiście wtedy nikt nie traktował tego na poważnie. Ot, takie nasze marzenie. Ale okazało się, że się to udało. Kiedy pracuję z młodzieżą pokazuję im, że jeśli bardzo czegoś chcemy, jeśli jesteśmy konsekwentni i wkładamy w nasze działania dużo serca i pracy, to prędzej czy później udaje się nam osiągnąć cel. Ważne jest kto towarzyszy nam w tej drodze, jak ją pokonujemy i czy jest ona zgodna z naszymi ideami. Mam ten przywilej, że pracuję z przyjaciółmi, z którymi znam się od dzieciństwa. Nasze drogi w pewnym momencie rozeszły się, ale pasja ponownie nas połączyła. Dziś pracujemy razem. Oczywiście nie zawsze jest sielankowo, bo czasem trzeba podejmować trudne decyzje, stawić czoła pojawiającym się przeszkodom. Myślę jednak, że jako organizacja pozarządowa mamy ogromny przywilej, że to od nas zależy, jaką drogą pójdziemy.
- Na co dzień wiele podróżujecie, gdzie szkolicie się pod okiem osobowości świata tańca. W czasie pandemii na razie nie możecie jeździć po świecie, ale dużo dzieje się w sieci.
- Chwilowo nie możemy, ale czekamy, aż w końcu będziemy mogli realizować kolejne projekty. Przed nami czterdzieści spektakli, które mamy zagrać na scenach w regionie i w Polsce. Oczywiście gorąco myślimy również o naszej olsztyńskiej publiczności. A sytuacja pandemii? Początki, jak dla wszystkich, nie były łatwe. Wiadomo, że każdy z nas musiał szybko odnaleźć się w sytuacji. Pomyśleliśmy, że trzeba na to wszystko spojrzeć w inny sposób. Może to okazja, by rozwinąć się, otworzyć na nowe pomysły? Poszerzyć horyzonty.
- Pojawiły się nowe pomysły?
- Tak, myślę, że każdy kryzys prowadzi do zmiany w myśleniu, otwarciu się na nowe. I nie dotyczy to wyłącznie obecnej pandemii. Jeszcze do niedawna nie myśleliśmy, że działania edukacyjne, artystyczne, będziemy prowadzić on-line. A to przecież się dzieje. Nasze spektakle, warsztaty on-line Olsztyńskiego Teatru Tańca przynoszą nam ogromną satysfakcję. Już myślimy, jak obecne działania będzie można przełożyć w przyszłości na scenę. Dziś choreografie muszą brać pod uwagę kamerę, inny rodzaj planu, inny sposób tworzenia, przeprowadzenia procesu. Są wyzwaniem, ale dają też wiele możliwości. Już teraz zastanawiam się nad wieloma istotnymi kwestiami, np. choreografią i kompozycją, gdzie tancerzy będzie musiała dzielić odległość dwóch metrów. To też ma w sobie potencjał (śmiech). Choć zdajemy sobie sprawę, że nic nie zastąpi kontaktu z człowiekiem, żywego teatru. Mimo to spektakle na żywo on-line mogą być również inspirujące.
- Olsztyński Teatr Tańca zaprasza dziś nie tylko na warsztaty on-line. To również serial - „OTT/m2”, który jest transmitowany na żywo z domowej sceny, prosto z domu tancerzy.
- Bardzo starannie przygotowywaliśmy się do tych działań i rozmawialiśmy, jak mają wyglądać nasze warsztaty i spektakle. Największym ograniczeniem była przestrzeń i brak drugiego człowieka na żywo. Zamknięty w domowych kątach i ekranach Olsztyński Teatr Tańca tworzy... tworzymy serial, który nazwaliśmy „OTT/m²”, który transmitujemy na żywo z naszej domowej sceny, prosto z domu tancerzy.
W ograniczonej przestrzeni naszego „m²” poszukujemy wolności w nieograniczonej wyobraźni. Ten wyjątkowo nowy czas dotyczy każdego z nas, jednak jak go wykorzystujemy zależy od indywidualnego podejścia. A my proponujemy trzy alternatywne sposoby przeżywania życia na kwadracie. Reagujemy również na dynamikę zmian, czerwcowy odcinek czwarty chcemy już „odmrażać”.
- Mówiąc słowami jednej z uczestniczek: nie ma rzeczy niemożliwych.
- Rzeczywiście, moje motto życiowe brzmi: nie ma rzeczy niemożliwych. Czasem jednak niektóre trzeba zweryfikować, by działać zgodnie z naszą ideą, w której ważny jest szacunek dla drugiego człowieka i jego pracy. Każda organizacja musi mieć swojego szefa, prezesa, ale z moich ust nie pada stwierdzenie: „ja”. To zawsze jesteśmy „my”. Siłą jest zespół. Można być dyrektorem, prezesem, choreografem, ale zawsze trzeba być człowiekiem.
- Jak mawiał Władysław Bartoszewski – warto być przyzwoitym.
- Dziś dużo mówi się o powrocie do pewnych wartości, o znaczeniu rodziny. Dla mnie rodzina była najważniejsza od zawsze. To oni wychowali mnie w duchu wolności. Dlatego dziś robię to, co podpowiada mi serce. To wsparcie jest dla mnie bardzo ważne i życzę każdemu, by mógł na takie liczyć.
- Gdyby ktoś w 2007 roku powiedział, że założysz teatr tańca, uwierzyłabyś?
- Kiedy zakładałam zespół w 2007 roku, raczej o tym nie myślałam. Ten cel i każdy kolejny etap rozwoju fundacji był czymś naturalnym, a wizja zaczęła nabierać kształtu z czasem. Jednak muszę przyznać, że ostatnie dwa lata tworzenia teatru tańca były wyczerpujące. Wielokrotnie pojawiło się zwątpienie. Jednak wszystko mija z chwilą każdej premiery, spotkań z twórcami, bycia na scenie, spotkania z publicznością, owacjami. Teraz mogę powiedzieć, że całe moje życie to taniec, teatr. To nie jest tak, że wychodzisz ze spektaklu, warsztatów, próby, zamykasz drzwi i o wszystkim zapominasz. Taniec uzależnia, jestem w ciągłym procesie. Jeśli masz pasję, chcesz to robić, nie kalkulujesz, czy to się opłaca. Trzeba być w tym wszystkim trochę wariatem, zawsze angażować się na 100 procent, ale pamiętać również o równowadze.
Katarzyna Janków-Mazurkiewicz
Warto śledzić wydarzenia i warsztaty Olsztyńskiego Teatru Tańca. Szczegóły na profilu Facebookowym.