Czcionka:
Kontrast:
Pomagać zwierzętom trzeba mądrze
data dodania: 03.01.2024
Pomagać zwierzętom trzeba mądrze

Serce człowieka można poznać po tym, jak traktuje zwierzęta. Przybywa organizacji, które ratują bezdomne zwierzęta, ale czy jest większa świadomość? Rozmawiamy z Julitą Zadworną, prezeską Stowarzyszenia Miasto Dobre dla Zwierząt.

 

— Jakie cechy charakteru są przydatne, kiedy ratuje się bezdomne zwierzęta?

— Przede wszystkim trzeba mieć silną wolę. Nasze stowarzyszenie istnieje od dziesięciu lat, ale jako grupa nieformalna działaliśmy już dużo wcześniej. Pomagamy bezdomnym kotom nawet poza granicami województwa warmińsko-mazurskiego. Choć, wracając do naszej historii, na początku zajmowaliśmy się psami. Kiedy powstało schronisko w Tomarynach, które zaopiekowało się psami, okazało się, że to koty potrzebują wsparcia. Dla większości z nas koty były bliskie sercu, ale wtedy nie zdawaliśmy sobie sprawy ze skali problemu.

 

— Czy widzicie, że w ciągu ostatnich lat zmieniło się nasze podejście do zwierząt?

— Porównując obecną sytuację z tą sprzed dziesięciu lat, kiedy zawiązało się nasze stowarzyszenie, na pewno jest więcej osób, które działają. Powstało również więcej organizacji. To dobrze, ponieważ potrzeby są ogromne, a dzięki większej liczbie osób możemy też działać na szerszą skalę. Duża zmiana nastąpiła w przypadku postrzegania złej sytuacji zwierząt. Przed laty mniej było osób, które reagowało na widok potrąconego czy chorego zwierzęcia. Wciąż jednak edukowaliśmy i nadal to robimy. Uświadamiamy m.in. dzieci w szkołach i widać, że w coraz większej liczbie przypadków przestajemy być obojętni.

 

— Ważna jest też edukacja dotycząca ograniczania bezdomności zwierząt. Dorota Sumińska powtarza, że jedynym sposobem zapobiegania bezdomności jest sterylizacja zwierząt.

— Oczywiście, że się z tym zgadzam. Chodzi o to, by nie tworzyć kolejnych pokoleń bezdomnych zwierząt. I sterylizacja jest podstawą, ale również czipowanie zwierząt. Tylko to może przybliżyć nas do celu, który kiedyś chcielibyśmy osiągnąć, a który jest naszym marzeniem, by nie było bezdomnych zwierząt. Myślę jednak, że to proces, a na efekty przyjdzie nam długo poczekać. W ustawie o ochronie zwierząt z 1997 r. znajduje się zapis o obowiązkowej kastracji i sterylizacji zwierząt schroniskowych. Przedstawiciele organizacji prozwierzęcych chcą, by kastracje i sterylizacje zwierząt, które mają właścicieli, były obowiązkowe. By rozmnażanie zwierząt było możliwe jedynie w hodowlach, które mają niezbędne pozwolenia i certyfikaty. Zdaję sobie jednak sprawę, że to praca, którą będzie ciążyć jeszcze na przyszłych pokoleniach. Wiemy, że kastracja i sterylizacja wszystkich kotów jest niemożliwa, ponieważ nie mamy ani takich środków, ani tylu wolontariuszy, ani tylu lekarzy weterynarii, by takiemu wyzwaniu podołać. Szacuje się, że na jednym z ogrodów działkowych w okolicy Olsztyna żyje około trzy tysiące bezdomnych kotów.

 

— Trzy tysiące bezdomnych kotów?

— Niestety tak, to koty dzikie, ale też porzucone, które rozmnożyły się w niekontrolowany sposób.

 

— W naszym społeczeństwie panuje też mit, który jest powtarzany najczęściej, że koty wolnożyjące są szczęśliwe. To nieprawda. To koty, które najczęściej są schorowane, a zimą, kiedy działki pustoszeją, często umierają z wyziębienia i głodu, w ogromnym cierpieniu.

— Byłoby idealnie, gdyby wszystkie koty miały swoje domy i były zwierzętami niewychodzącymi. Wiemy jednak, że to niemożliwe, przy ich liczbie. Niestety przybywa kotów bezdomnych, porzuconych, które na ulicy radzą sobie źle.

 

— Jak zatem pomagać mądrze?

— Jeśli chcemy pomagać, możemy zadzwonić do organizacji, która zajmuje się zwierzętami bezdomnymi na co dzień, czyli takimi jak nasze stowarzyszenie. Możemy też skontaktować się ze schroniskiem. Niestety schroniska, domy tymczasowe są przepełnione. Dlatego tak ważne jest, kiedy znajdujemy kotkę, którą ktoś porzucił, by poddać ją zabiegowi sterylizacji. By nie dopuścić do tego, by na świecie pojawiały się kolejne kocięta.

 

— Niestety wciąż zdarzają się sytuacje, kiedy domowego kota ktoś wyrzuca na działki, nie zastanawiając się, że skazuje je na cierpienie, a często też śmierć.

— Zgodnie z prawem, "porzucanie zwierzęcia, a w szczególności psa lub kota, przez właściciela bądź przez inną osobę, pod której opieką zwierzę pozostaje", jest jedną z form znęcania się nad zwierzętami. Za znęcanie się nad zwierzęciem grozi kara pozbawienia wolności do trzech lat. Udowodnienie faktu świadomego porzucenia zwierzęcia musi być poparte materiałem dowodowym - mogą to być np. zeznania świadków lub zapisy z kamer, które zarejestrowały moment porzucenia zwierzęcia. Czasem niestety nawet osoba, którą złapiemy na gorącym uczynku, może się do faktu porzucenia zwierzęcia nie przyznać. To strasznie trudne.

 

— Często takie zwierzęta ratujecie właśnie wy, przedstawiciele stowarzyszeń.

— Cieszymy się, że takich osób przybywa. Niestety nie maleje liczba zwierząt, które potrzebują pomocy. Jest ich bardzo dużo.

 

— Angażujecie swój prywatny czas, środki, bo przecież to praca całkowicie wolontariacka.

— Tak, to praca całkowicie społeczna, za którą nie pobieramy żadnego wynagrodzenia. Nie mamy żadnych umów. Jesteśmy wolontariuszami, którzy działają w swoim wolnym czasie. Każdy z nas ma pracę zawodową, rodziny, a mimo to nie wyobrażamy sobie życia bez pomocy bezdomnym kotom.

 

— Ogromnie podziwiam waszą pracę. Ratujecie koty bez względu na okoliczności, często nocą, w deszczu, śniegu. To musi być naprawdę ogromna pasja.

— Pomaganie zwierzętom nie jest łatwe, nawet nie mówiąc tutaj o fizycznym zmęczeniu. Bardziej chodzi o psychikę. Nie każdy jest w stanie oswoić się z cierpieniem zwierząt. Czym innym jest wyłapywanie kotów, a czym innego ratowanie zwierząt po wypadkach. Kiedy kot ma rany szarpane, urwany ogon czy łapy. Nie każdy jest w stanie to wytrzymać. Wiele zwierząt, mimo ogromnego zaangażowania, nie udaje się uratować. Pociechą są te momenty, kiedy kolejne zwierzę wraca do zdrowia. Kiedy kot, któremu trzeba było amputować przednią łapę znakomicie sobie radzi i jest radosny. Wtedy nie pamięta się tych trudnych chwil i skupia na tym, co dzieje się teraz. Jesteśmy różni, więc tacy są też wolontariusze. Jeden może sprzątać po nich, karmić, inny ratować przed śmiercią. Każda osoba może jednak znaleźć sobie przestrzeń, w której dobrze sobie radzi. Można wspierać nas przy organizacji bazarków czy wydarzeń, które organizujemy. Każde wsparcie jest dla nas ważne, ponieważ z roku na rok koszty opieki weterynaryjnej rosną. Utrzymujemy się ze zbiórek, datków. Każda pomoc, którą otrzymamy, to kolejne uratowane kocie życie.

 

Katarzyna Janków-Mazurkiewicz

fot. archiwum prywatne