Kilkudziesięciu kucharzy z elbląskich restauracji, w lutym ubiegłego roku, postanowiło połączyć siły i podzielić się swoją pasją do gotowania z innymi. - Chcieliśmy wyjść do ludzi, pokazać co robimy, jak pracujemy, w miarę możliwości wspomóc potrzebujących, ale też nawiązać ze sobą współpracę, dzielić się doświadczeniami - mówi Bartosz Majchrzak. - Pomysł, żeby przyłączyć się do Chrześcijańskiej Misji Społecznej Teen Challenge Chrześcijańska Elblągu, która co piątek na Placu Dworcowym karmi bezdomnych, pojawił się już na pierwszy spotkaniu. Jak kucharz może pomóc? Oczywiście gotując.
Tak się zaczęło. Od blisko dwóch lat, co dwa tygodnie, na Plac Dworcowy trafia 40 litrów zupy, przygotowanej przez jednego z elbląskich szefów kuchni. - Robimy to zwyczajnie, żeby pomóc. Z tego nie ma pieniędzy ani sławy - śmieje się pan Bartosz.
Kolacja charytatywna dla Szymonka
Obecnie trudno było zliczyć działania, w które angażują się elbląscy szefowie kuchni. Organizują pokazy gotowania dla młodzieży, akcje charytatywne, biorą udział w akcjach promocyjnych, warsztatach, konkursach. Mają za sobą już dwie edycje Elbląskiego Święta Chleba, podczas którego gotowali dla elblążan, gotowania dla seniorów w Centrum Spotkań Europejskich Światowid, wigilię dla mieszkańców podczas Świątecznych Spotkań Elblążan - w tym roku również ją przygotują. - W przyszłym roku pewnie pojawimy się na poznańskich targach smaku, reprezentując Elbląg kuchnią regionalną. Jeszcze w tym roku, wspólnie z restauracją Amore Mio, organizujemy kolację charytatywną dedykowaną Szymonowi Kublikowi, zmagającemu się z chorobą nowotworową. To w grudniu. W listopadzie wspólnie z Zespołem Szkół Gospodarczych w Elblągu robimy warsztaty z potraw z ryb - wylicza prezes klubu.
Spotkania z młodzieżą
Takich wspólnych działań z ZSG w Elblągu Klub ma na swoim koncie więcej. Praca z młodzieżą dla szefów kuchni jest niezwykle ważna. - Ta praca musi być pasją. My spędzamy w kuchni po kilkanaście godzin dziennie. Pracujemy w soboty, niedziele, Sylwestra, andrzejki, walentynki, długi weekend majowy, a w maju jeszcze mamy pobudki o 5 rano, bo są komunie. To praca, która wymaga wielu wyrzeczeń. Podczas spotkań z młodzieżą mówimy, na czym polega ten zawód. W tej chwili współpracujemy z elbląskim "gastronomikiem". Bardzo fajnie to nam wychodzi. Nie ukrywam jednak, że takim marzeniem na przyszłość jest stworzenie akademii, gdzie moglibyśmy jako zawodowi kucharze szkolić młode osoby. Pokazać jak ta kuchnia powinna wyglądać. W tej chwili uczniowie mają praktyki w szkole. Nie czarujemy się, praca w restauracji wygląda trochę inaczej, tutaj się więcej dzieje i więcej też można się nauczyć - mówi Bartosz Majchrzak.
Na wariackich papierach
Elbląskim kucharzom, w niecałe dwa lata, udało się to, na co w innych branżach pracuje się latami. Elbląski Klub Szefów Kuchni w tej chwili jest już marką, rozpoznawalną nie tylko w Elblągu, ale i poza nim. Na swoim koncie mają współpracę z producentami żywości, m.in. Oliwią Kaszubską, Makaronem Czaniecki czy ostatnio kraftowym browarem z Pasłęka Last Bell oraz lokalnymi firmami, jak hurtownia warzyw i owoców Kinga i sklepem mięsnym Jaga.
- Rzeczywiście jesteśmy już rozpoznawalni. Mamy zaproszenia do udziału w różnych akcjach. Myślę, że udaje nam się robić coś fajnego - dodaje pan Bartosz. - Grafik mamy napięty, sporo się dzieje, czasami z dnia na dzień, trochę na wariackich papierach. Myślę, jednak, że to nam wszystkim sprawia przyjemność. Cieszymy się, że i ludzie odbierają nas pozytywnie, że szkoła, a także Urząd Miasta w Elblągu są zadowolone ze współpracy. Myślę, że to idzie w dobrym kierunku. W tej chwili mamy 29 członków klubu, w tym 20 to kucharze z elbląskiego rynku. Chciałbym, aby docelowo w klubie byli kucharze ze wszystkich elbląskich restauracji. Uważam, że oprócz tej działalności na zewnątrz, elbląskie restauracje zwyczajnie powinny się wspierać - dodaje jeden z elbląskich szefów kuchni.
Natasza Jatczyńska
Fot. Archiwum Elbląskiego Klubu Szefów Kuchni