Czcionka:
Kontrast:
Blisko natury
data dodania: 11.08.2020
Blisko natury

Osoby zainteresowane edukacją naturalną łączy wielka idea, a jeszcze bardziej ogrom wyzwań formalnych. Leśne przedszkola są w Polsce novum – mówi Aneta Górska, prezes Fundacji Północny-Wschód, z którą rozmawiamy o projekcie „W Listowiu”.

- Od kilku lat aktywnie działasz w Giżycku i okolicy, powiesz nam coś o sobie i swoich pasjach?
- Swego czasu dużo podróżowałam, lubiłam się uczyć języków obcych i poznawać inne kultury poprzez zamieszkanie w innym kraju. Realizowałam to poprzez studia, pracę i wolontariat za granicą. W tym czasie podróżowałam też dużo po okolicach regionów, w których mieszkałam. Zawsze też lubiłam aktywny sposób spędzania wolnego czasu. Wraz z założeniem rodziny zestaw aktywności zmienił się całkowicie, ale energia do działania pozostała. Zamieszkałam z powrotem w moim rodzinnym mieście. Miałam szczęście poznać w Giżycku kilka aktywnych mam i w efekcie założyłyśmy stowarzyszenie MONTI celem uzupełnienia lokalnych braków w ofercie aktywności rodzinnych wychodzących poza bawialnie dla dzieci.

- Od niedawna prowadzisz Fundację Północny – Wschód z jej sztandarowym projektem W Listowiu, powiesz nam co to za projekt?
- Założenie Fundacji jest moim prywatnym etapem dojrzałości w lokalnej działalności o tematyce rodzinnej mającej swe źródła we wspomnianym stowarzyszeniu. Głównym celem Fundacji jest stworzenie Leśnego Przedszkola w Giżycku. To niesamowite, że w lipcu ruszyliśmy jako Leśny Projekt Edukacyjny „W Listowiu”. Filarem projektu jest opieka nad dziećmi w wieku przedszkolnym blisko natury i w otoczeniu wspierających opiekunów, którym bliska jest koncepcja Porozumienia Bez Przemocy. Dodatkowymi elementami działalności są warsztaty i wszelkiego rodzaju wydarzenia o tematyce bliskiej naszym wartościom tj.: rodzinne warsztaty przyrodnicze, a także warsztaty skierowane dla samych dzieci. Charakterystyczną cechą naszego projektu jest infrastruktura składająca się z 12 arów, zlokalizowana blisko jeziora i lasu, acz z bliskim dostępem do miasta. Schronieniem przed uciążliwymi warunkami pogodowymi jest całoroczny namiot sferyczny. Założeniem leśnych przedszkoli jest przebywanie na świeżym powietrzu w przeważającej części czasu: nawet 80% w skali roku, a plastikowe zabawki zastępowane są przez naturalne elementy przyrody.

- Nie martwisz się, że dzieciom jest zimno lub zaatakują je kleszcze?
- Nie ma złej pogody, tylko nieodpowiednie ubranie. A dzieci uwielbiają bawić się w kałużach, błocie, piasku, wspinać się na drzewa. Dzieci będąc w ruchu nie wyziębiają się tak, jak osoby dorosłe w pozycji siedzącej. Natomiast komfort może być zapewniony tylko przy dostosowanym ubiorze i komplecie, a nawet dwóch kompletach ubioru na zmianę w przypadku zamoczenia.
Temat kleszczy jest powszechny i poważny. Natomiast szczerze uważam, że obecność kleszczy nie jest powodem, aby nie wchodzić do lasu i nie przebywać blisko przyrody. Tak jak w przypadku niepogody należy się cieplej ubrać, tak w przypadku przebywania w miejscach gdzie mogą być kleszcze należy się odpowiednio przygotować. Z tego względu mamy ustalone procedury rutynowego opryskiwania repelentami oraz kilka innych, w które wtajemniczamy uczestników projektu.

- Jak wygląda dzień dzieci?
- Podstawowymi elementami dnia jest Krąg, czyli wspólne rozpoczęcie dnia i związane z tym rytuały: powtórzenie zasad bezpieczeństwa, możliwość wypowiedzenia się każdego z dzieci bez naciskania na jej udzielenie, czyli danie dziecku możliwość wyboru do zabrania głosu oraz wspólna piosenka. Drugim podstawowym elementem jest spacer. Fundamentem idei leśnych przedszkoli jest spacer do lasu, na łąkę, nad jezioro. W sytuacji niebezpiecznych warunków pogodowych np. burza, silny wiatr, dzieci dla bezpieczeństwa zostają na terenie bazy projektu.

- Jak udało Ci się zebrać zespół do takiego przedsięwzięcia?
- Większość kadry zebrałam dosyć klasycznie: przez ogłoszenie. Pozostała część zgłosiła się sama dowiedziawszy się o moich zamiarach. Natomiast rzeczywiście ze względu na niestandardowy charakter działalności, osoby które się pojawiły i zostały przyjęte w skład kadry, mają w sobie cechy wychodzące daleko poza klasycznego „dobrego pracownika”. Są to ludzie z pasją w różnych dziedzinach: ziołolecznictwo, sztuka, joga, teatr, edukacja przyrodnicza, konie. Niesamowitą cechą projektu jest to, że towarzysko i zawodowo zaczęli mnie otaczać bardzo ciekawi ludzie.

- Działka, namiot, ale i wszystkie pozwolenia. Co Cię najbardziej zaskoczyło i jak sobie z tym poradziłaś?
- Myślę, że wszystkie osoby zainteresowane edukacją naturalną łączy wielka idea, a jeszcze bardziej ogrom wyzwań formalnych. Leśne przedszkola są (w Polsce) novum. Ustawodawca nie przewidział takiej formuły, więc my, często razem z urzędnikami musimy odnaleźć się w przepisach. Nieznajomość prawa szkodzi, więc pomaga poznawanie go. W ciągu dwóch lat przygotowań miałam okazję przebyć konsultacje ze specjalistami w różnych dziedzinach: prawo, marketing, biznes, finanse, księgowość, doradztwo zawodowe, BHP. Druga ważna ścieżka to rozmowy bezpośrednie w urzędach z którymi po drodze ma się do czynienia.
Natomiast dla mnie osobiście jedną z najważniejszych pomocy były spotkania i poznanie doświadczeń innych entuzjastów tej idei, którzy już zrealizowali swój szalony sen. Myślę, że teraz łatwiej jest zakładać leśne przedszkola niż kilka lat temu, ponieważ jest już coraz więcej istniejących leśnych przedszkoli, a nawet powstał Polski Instytut Przedszkoli Leśnych, który wspiera formalnie i dydaktycznie.

- Wystartowaliście jako przedsiębiorstwo społeczne, jakie widzisz z tego korzyści, a jakie trudności?
- Przedsiębiorstwo społeczne to bardzo ciekawa formuła działalności, o której nie wiedziałam i bym się nie dowiedziała, gdyby nie wsparcie dla Monti od Inkubatora Przedsiębiorczości Społecznej OWES. Przedsiębiorstwo społeczne to działalność, w moim przypadku fundacji, ze szczególnym rodzajem wsparcia pod postacią dotacji i szeregu doradztw ze specjalistami w dziedzinach przydatnych prowadzeniu działalności. Korzyść jest więc finansowa i merytoryczna. Bez tej finansowej nie ruszyłabym z projektem. Z czasem okazuje się jednak, jak wielkie znaczenie miało i ma dla mnie wsparcie merytoryczne. Myślę, że dzięki temu udało mi się podejmować lepsze decyzje, a gdy napotykały mnie różne trudności mogłam skonsultować się ze swoimi problemami. Z drugiej jednak strony dziwi mnie, że program dotacyjny, który jest nastawiony na zmianę społeczną ogranicza się jedynie do beneficjentów z obszaru wykluczenia społecznego. Uważam, że równie istotne jest to, by osoby, które jeszcze nie są „wykluczone społecznie” nie trafiły do tego grona.
Urszula Podurgiel

Fot. archiwum fundacji