Czcionka:
Kontrast:
Jadę, nie tankuję
data dodania: 19.08.2020
Jadę, nie tankuję

Stowarzyszenie Kołodrom od ponad 20 lat promuje turystykę rowerową. Wychowali pokolenia rowerzystów i mimo trudności wciąż walczą o to, by olsztynianie z samochodu przesiedli się na rower.

Pierwszy rajd stowarzyszenia odbył się jeszcze przed oficjalnym zarejestrowaniem, w październiku 1999 roku.
- Powodów do satysfakcji mamy dużo, bo mieliśmy swój wkład w rozwój aktywności rowerowej – przyznaje Ryszard Prątkowski, jeden z założycieli stowarzyszenia.

O tym, dlaczego warto jeździć rowerem mógłby opowiadać godzinami. A więc po pierwsze - za regularną jazdą na rowerze przemawiają względy zdrowotne. Zwykle prowadzimy siedzący tryb życia. Jeśli zaczniemy się ruszać, pozbędziemy się wielu chorób, m.in. związanych ze złym krążeniem, na które sami często zapracowaliśmy. Nie mamy kondycji, narzekamy na bolący kręgosłup. Przemieszczanie się rowerem może być rodzajem ćwiczenia i przysłuży się naszym stawom.

- Kolejna sprawa - zakorkowane miasto. Mogę na przykład załatwić sprawy urzędowe bez główkowania, gdzie zaparkuję, czy wjadę do zatoczki czy w końcu ile za to zapłacę. Nie muszę się denerwować, że kupiłem kartę postojową ważną pół godziny i ten czas właśnie mi się skończył. Nie lecę więc zmachany, by jak najszybciej się z tego miejsca wydostać. Wyskoczyć rowerem do sklepu — to też nie problem – wylicza Ryszard Prątkowski.

Do tego dochodzą korzyści natury ekologicznej. Nie jedziemy samochodem, nie zatruwamy środowiska. Choć za aktywnością rowerową przemawia wiele innych względów.

- W pracy siedzimy godzinami, harujemy, brakuje czasu na życie towarzyskie, dla znajomych. A w czasie wspólnego rajdu rowerowego mamy szansę na nawiązywanie niezobowiązujących kontaktów towarzyskich. Można sobie bez problemu pomarudzić, ponarzekać na pracę, pogadać. I człowiek psychicznie odpoczywa – twierdzi Ryszard Prątkowski.

Olsztyn. Aktywnie!

Kiedy pytamy o to, czy są typy rowerzystów, reaguje śmiechem.

- Z pewnością są rowerzyści skrajni, którzy wybierają przeróżne przeszkody leśne. Potem jest kategoria dzikusów, czyli tacy, co jeżdżą po 150 kilometrów dziennie w weekend i z nimi najlepiej na rajd się nie zabierać, bo człowiek wraca zmęczony – wylicza Ryszard Prątkowski. – Potem są tzw. średni rowerzyści, którzy przejadą około 60 kilometrów dziennie. I to najlepsza kategoria, z naszego punktu widzenia, bo z nimi można pojechać spokojnie na rajd. W tym roku mieliśmy na przykład wycieczkę do Wałcza. Są też rowerzyści niedzielni, którzy po pokonaniu 20 kilometrów dziennie są zmęczeni.  Do nich adresowaliśmy akcję „Jadę, nie tankuję”, by przyzwyczaili się do rowerów i zabierali ze sobą dzieci.

Idea się sprawdziła. To dzięki stowarzyszeniu Kołodrom olsztynianie całymi rodzinami zaczęli brać udział w organizowanych przez nie rajdach — „Jadę, nie tankuję”. Niektórzy z nich awansowali w kategorii i nie są już niedzielnymi rowerzystami.

- Te rajdy organizowaliśmy przez niemal czternaście lat – wspomina Ryszard Prątkowski. – Jednak kiedy powstała akcja „Olsztyn. Aktywnie!”, potem zmieniła się struktura Miejskiego Zespołu Profilaktyki i Terapii Uzależnień, z powodu ograniczania środków, byliśmy zmuszeni zawiesić organizowanie rajdów. W tym roku udało nam się wrócić i w sierpniu odbył się pierwszy po przerwie rajd „Dobry zwyczaj ograniczaj”, którego partnerem jest ponownie MZPiTU.

Kołodrom nadal jednak kontynuował organizację rajdów w ramach współpracy z Obwodem Kaliningradzkim.

– Mimo przejściowych trudności nadal staramy się utrzymywać kontakty z rowerzystami, z którymi pasja łączy nas od lat – dodaje Ryszard Prątkowski. – Organizujemy na przykład kilkudniowe rajdy po Polsce. Tutaj jednak głównie opieramy się na środkach własnych, staramy się robić to jak najoszczędniej.

Ścieżki rowerowe

Stowarzyszenie Kołodrom wpisało się w historię Olsztyna nie tylko dzięki promowaniu aktywności i rajdom, które wychowały kolejne pokolenia rowerzystów. To dzięki staraniom stowarzyszenia w Olsztynie powstawały kolejne trasy rowerowe, a ta wokół Jeziora Długiego ma swojego patrona. Jest nim Zbigniew Rojek, jeden z najpopularniejszych olsztyńskich artystów kabaretowych, współtwórca kabaretu Kaczki z Nowej Paczki. Był też zaangażowanym działaczem społecznym, radnym, aktywnym rowerzystą. Pamięć o nim postanowili zachować jego przyjaciele ze Stowarzyszenia Kołodrom.

– Chcieliśmy, by został patronem tej ścieżki, bo przez wiele lat był zaangażowany w sprawy rowerowe w mieście, walczył o ścieżki rowerowe w Olsztynie – mówi Ryszard Prątkowski, wieloletni przewodniczący Kołodromu.

Ryszard Prątkowski zwraca jednak uwagę na coraz trudniejszą sytuację organizacji pozarządowych.

- Ogranicza się środki, a zdobywanie kolejnych wymaga naprawdę dużo energii – przyznaje. – Teraz trudno też zaplanować działania, ponieważ o kolejne dofinansowania trzeba występować kilka razy w roku. By otrzymać dofinansowanie w marcu, wnioski składa się w styczniu. Potem w czerwcu – na okres wakacji. A potem trzeba starać się o środki, które będą przeznaczone jesienią. To takie życie z dnia na dzień.

Jednak pasja sprawia, że Kołodrom nie ustaje w edukowaniu olsztynian, by zmieniali swoje przyzwyczajenia.

- Nasze rajdy zawsze przyciągały dużo rodzin – przyznaje Ryszard Prątkowski. – To ograniczanie środków nie przyniesie dobrych efektów. To ulice mają być piękne, czy stosunki między ludźmi? Jednak, patrząc z perspektywy, zrealizowaliśmy ten cel, który mieliśmy na początku. Powstały ścieżki rowerowe. Głównie dzięki środkom z Unii Europejskiej, która dała na nie pieniądze. Chodziło nam o to, by ludzie zaczęli jeździć na rowerach. Ze względów zdrowotnych, by odciągnąć ich od telewizorów, od narkotyków, używek. Kiedy tak patrzę, to ten cel udało się osiągnąć. Ludzie jeżdżą. I to daje satysfakcję.
Katarzyna Janków-Mazurkiewicz

Fot. archiwum stowarzyszenia