Zmiana w środowisku osób niesłyszących zachodzi powoli. Jednak coraz więcej osób głuchych przejmuje los w swoje ręce. To tylko od nich zależy, jak będziemy ich postrzegać – mówi Barbara Parda z Olsztyńskiego Stowarzyszenia Głuchych, tłumacz języka migowego.
- W ostatnią niedzielę września obchodziliśmy Międzynarodowy Dzień Głuchych i języka migowego. Czy w przeciągu ostatnich kilku lat coś się zmieniło? Czy osoby Głuche wciąż spotykają się z podobnymi problemami?
- Patrząc z perspektywy mogę powiedzieć, że jest jeszcze dużo do zrobienia. Jednak dzięki temu, że osoby Głuche stały się bardziej widoczne w społeczeństwie, domagają się swoich praw, widać zmianę. Zachodzi ona wprawdzie bardzo powoli, bo przez wiele lat środowisko osób głuchych było wykluczone, np. nie mogło korzystać w pełni ze swoich praw do tłumacza języka migowego w sądach czy urzędach. Problemy nie znikną nagle za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Niestety wciąż trzeba dużo pracy, ale przede wszystkim ze strony osób Głuchych. To one powinny zabiegać o jak największą liczbę tłumaczy języka migowego, zachęcać osoby słyszące do współpracy. Inicjatywa jednak musi wychodzić bezpośrednio od osób Głuchych. To potrzeba adresowana do tych właśnie osób.
- Olsztyńskie Stowarzyszenie Głuchych od lat działa na rzecz tego środowiska. W jaki sposób wspiera osoby Głuche?
- Wspiera osoby Głuche w szczególności organizując usługę tłumacza języka migowego oraz doradcy całożyciowego. Ponadto organizuje spotkania z zakresu profilaktyki zdrowia, podnoszące świadomość na temat na przykład zmian w przepisach, zasad realizacji programów skierowanych do osób z niepełnosprawnościami. Dodatkowo, zgodnie z sugestiami członków stowarzyszenia, realizujemy spotkania ze specjalistami z różnych dziedzin. To również organizacja spotkań okolicznościowych, m.in. z okazji świąt Wielkanocy, Bożego Narodzenia, Międzynarodowego Dnia Głuchych.
- Jak trudna sytuacja związana z pandemią wpłynęła na działalność stowarzyszenia? Na czym polegały działania?
- W momencie ogłoszenia pandemii, osoby Głuche poczuły się szczególnie wykluczone w dostępie do informacji. Zamknięto urzędy, placówki zdrowia, nadawane informacje w mediach nie zawierały tłumaczenia, nie było również napisów. To był naprawdę trudny czas. Nasze stowarzyszenie w mediach społecznościowych informowało członków stowarzyszenia o istotnych dla nich sprawach. Zarząd stowarzyszenia wystąpił do Rzecznika Praw Obywatelskich z prośbą o interwencję w sprawie braku dostępności. Tłumacze języka migowego zdalnie, za pomocą rozmów on-line, wspierali Głuchych w kontakcie z placówkami służby zdrowia, urzędami, gdzie kartki na drzwiach czy stronach internetowych informowały o konieczności kontaktu wyłącznie drogą telefoniczną lub mailową. To był naprawdę trudny czas, ale wspólnymi siłami wypracowaliśmy rozwiązania, które może nie w 100 procentach, ale częściowo zapewniły wsparcie i dostępność.
Warto wspomnieć, że dzięki życzliwości wielu osób, zrozumieniu sytuacji, w jakiej znalazły się osoby Głuche, to wsparcie było możliwe.
- Dziś pani jest łącznikiem pomiędzy światem głuchych a osób słyszących. Czego najbardziej osoby słyszące nie są w stanie zrozumieć?
- Choćby fakt, że osobom słyszącym określenie „Głuchy” wydaje się słowem obraźliwym, a tak nie jest. Nadal widać, że jest potrzeba kierowania świadomościowych akcji do osób słyszących. Pokazywać, że obraźliwym określeniem jest używanie słowa : „głuchoniemy”, które jest nacechowane bardzo negatywnie. Zdarza się, że osoby słyszące w zetknięciu się z osobą głuchą mają przekonanie, że osoba głucha jest kimś poszkodowanym, biednym. Tak naprawdę w większości te osoby są szczęśliwe, a swoje poczucie szczęścia opierają właśnie na tym, że są osobami Głuchymi. Są dumne ze swojej tożsamości, kultury. Do pełni szczęścia nie potrzebują słuchu, dźwięku. Nigdy się z tym nie zetknęli, więc za czym mieliby tęsknić? Osoby słyszące, które chcą pomagać, swoje działania kierują głównie w kierunku naprawy słuchu i dźwięku, pokazania, ile to osoby głuche straciły nie słysząc. To błędne dążenie. Namawiałabym raczej do akceptacji i zrozumienia.
- Nadal jest to więc spojrzenie, które nie uznaje braku słuchu za wartość osoby niesłyszącej.
- Tak, dokładnie w ten sposób można to ująć. Skłaniam się również, by to osoby Głuche mówiły o sobie, a nie osoby słyszące. Oczywiście mam dużą wiedzę o tym środowisku, kulturze, ale myślę, że odbiór jest bardziej prawdziwy, jeżeli to osoba Głucha przekaże ją w swoim języku , z udziałem tłumacza języka migowego.
- Ale tłumaczy migowych chyba wciąż brakuje, Czy nie jest tak, że często zostają nimi osoby spokrewnione z osobami Głuchymi?
- Tak jest rzeczywiście, chociaż staramy się poszukiwać osób, które będą chciały wejść w to środowisko i nie muszą to być właśnie osoby spokrewnione. Mamy wiele osób, które współpracują, chociażby z ramienia stowarzyszenia. Są wolontariuszami. Jednak nie czują się na tyle silne, by zostać tłumaczami języka migowego. Chciałabym powiedzieć, że potrzebujemy nie tylko tłumaczy. Szukamy też osób, które posługują się polskim językiem migowym. Chętnych osób, które chcą być łącznikami pomiędzy światem słyszących a głuchych. Osoba głucha potrzebuje pomocy również w innych sytuacjach, na przykład przy tłumaczeniu pism urzędowych z języka polskiego na język migowy, wytłumaczenia kwestii z telewizji, stron internetowych. Świadomość jest coraz większa. Powstaje wiele programów rządowych i liczymy na to, że coś się zmieni. Nadal jednak twierdzę, o czym mówiłam już wcześniej, że ogromną rolę pełnią tutaj same osoby głuche, które nie mogą być wycofane, a muszą przejąć inicjatywę w swoje ręce.
- Problem w tym, że często same osoby niesłyszące nie mają w sobie tyle odwagi, by zawalczyć o siebie.
- No tak, to nie jest łatwe. Walka o swoje prawa wymaga od nich dużej determinacji. Czasem to również walka z wiatrakami, więc niektórzy szybko się poddają. Jednak kiedy pojawia się sukces, zmiana w postawie, to daje to siłę, by robić to dalej. Właściwie po to jesteśmy, by pokazywać, że są wśród nas osoby otwarte, gotowe na dialog. Osoby głuche wiedząc, że mają w osobie słyszącej sprzymierzeńca, podejmują kolejne kroki. Otwierają się na środowisko osób słyszących, bo dostrzegają w nim sprzymierzeńców, osoby rozumiejące ich sytuację.
- Trzeba też tutaj dodać, że osoby niesłyszące trochę inaczej postrzegają świat. Dla nich język polski jest językiem obcym.
- To też wyznacznik błędnych założeń edukacji osób głuchych. Jednak w tej chwili ośrodkiem, gdzie dzieci dostają wiedzę w postaci dwujęzycznej, są dwie szkoły w Warszawie – Instytut Głuchoniemych w Warszawie i Szkoła dla Dzieci Głuchych przy ulicy Łódzkiej. Te placówki zatrudniają nauczycieli, którzy są osobami głuchymi, ale pracują tam również nauczyciele słyszący, którzy posługują się w sposób biegły polskim językiem migowym. Dzięki temu komunikacja przebiega płynnie. Polski język migowy nie jest wprost odpowiednikiem języka polskiego. W rzeczywistości to odrębny język. Ma własną składnię, gramatykę, idiomy. Jeżeli używamy systemu językowo-migowego w komunikowaniu się z osobami głuchymi, to niestety efekty są takie, że osoby głuche nie posługują się biegle językiem polskim. Trudno też posługiwać się biegle językiem, którego nigdy się nie słyszało. Myślę, że można porównać to do sytuacji do obcokrajowca, który powiedzmy, przyjeżdża do Polski. On nigdy nie będzie biegle posługiwał się naszym językiem. Zawsze w wymowie, pisowni będą pojawiały się błędy.
- Czyli tutaj zmian wymaga edukacja.
- Tak, od kilku lat kładzie się na to nacisk, ale wciąż nie jest to szybki proces. Rozwój w edukacji wymaga również zmian w świadomości osób rządzących, które podejmują decyzje o edukacji. Wymaga też bardzo silnej współpracy środowiska głuchych z osobami, które decydują o systemie edukacji. Uważam, że to osoby głuche powinny same przekazywać sugestie dotyczące reformy. Mam kontakt z wieloma rodzinami. Uważnie obserwuję dzieci, które mają rodziców słyszących i głuchych. Naprawdę, proszę mi uwierzyć, widzę szybszy rozwój w rodzinach, w których dziecko dostało język od swoich głuchych rodziców. Te dzieci rozwijają się szybciej. Mają zupełnie inne spojrzenie na świat. Zupełnie inna sytuacja jest w rodzinach, gdzie głuche dziecko rodzi się słyszącym rodzicom. Tym rodzicom trudno zrozumieć, że one uczą się języka polskiego jako obcego, a by dać im szansę na prawidłowy rozwój muszą zmienić komunikację. Wszystko jednak jest uzależnione od wielu aspektów, więc każdy taki przypadek jest inny.
- Tak wiele czynników ma wpływ na to, czy dziecko w przyszłości będzie miało w sobie odwagę, by o siebie zawalczyć.
- Może przykładem będzie mój mąż. Dopiero mając pięć lat nabył swój pierwszy język. Wcześniej komunikował się z rodzicami za pomocą gestów. Rodzice nie wiedzieli o istnieniu języka migowego, on również. Poznał go dopiero w szkole, gdzie tym językiem posługiwały się inne dzieci. Proszę zobaczyć, jaka przepaść może dzielić dzieci, które od pierwszych dni życia mają kontakt z językiem migowym, a tymi, które są niego pozbawione. Refleksje nasuwają się same.
- Każda osoba niesłysząca musi mieć też w sobie dużo odwagi, by przeciwstawić się stereotypom na temat osób głuchych. Na przykład, że nie może prowadzić samochodu. Z jaki spotyka się pani najczęściej?
- Tak, to jeden z nich. Na co dzień jestem również tłumaczem w trakcie kursów nauki jazdy. Kiedy o tym opowiadam ludzie są zaskoczeni i nie potrafią zrozumieć, że osoba głucha może prowadzić samochód. Nadal, mimo że dużo jest obecnie informacji, które przybliżają środowisko osób głuchych, nadal są osoby, które mają na ich temat mnóstwo mitów. Są wśród nich również sami instruktorzy nauki jazdy. Jeden z nich był zdziwiony osobą głuchą, która chciała zrobić kurs nauki jazdy kategorii C. Zapomnieli tylko, że wcześniej taka osoba zdała egzamin z kategorii B, więc już ma uprawnienia do kierowania pojazdami. Wciąż trzeba więc informować, walczyć ze stereotypami. Uważam, że nie można oglądać się do tyłu, a patrzeć w przyszłość. To osoby głuche powinny mówić o sobie ze śmiałością i walczyć o swoje prawa.
Katarzyna Janków-Mazurkiewicz
Od redakcji: w tekście użyliśmy sformułowania „Głuchy”, które piszemy z dużej litery. Jak podkreśla nasza rozmówczyni taką formę używamy w odniesieniu do kultury i tożsamości.