Pojedyncze maszty na wodzie, kilkadziesiąt jednostek czekających pod plandekami na wiosnę i młodzi żeglarze kilka razy w tygodniu biegający po terenie - to zimowy obraz elbląskiego Jachtklubu. W grudniu może się zdawać, że życie tu zwalnia, ale to tylko jedna strona medalu. O żeglarstwie w sezonie i poza sezonem, tempie życia i pozyskanej dotacji z OWIES opowiadają członkowie i pracownicy Stowarzyszenia Jachtklub Elbląg.
Marina jachtowa
Siedziba Jachtklubu mieści się przy ulicy Radomskiej 29. Jest to ostatnie zabudowanie Elbląga na lewym brzegu rzeki. Dalej droga prowadzi do Bielnika. Dookoła pola zmieniające kolory w zależności od pór roku i granat otaczającej wody. W języku żeglarskim określilibyśmy to miejsce jako zachodni brzeg Rzeki Elbląg, przed rozwidleniem kanału Jagiellońskiego, 5 mil od ujścia do Zalewu Wiślanego.
- Miejsce jest urocze, mamy tu bliskość miasta i spokój od miejskiego zgiełku zaledwie 2,5 kilometra od centrum - reklamuje miejsce kierowniczka stowarzyszenia Anna Śledzińska. - W naszej marinie cumują zarówno klasyczne, drewniane jachty z bogatą historią, jak i nowoczesne jednostki. Taki obraz idealnie oddaje, jak bardzo różnorodne jest środowisko żeglarzy - dodaje.
Wielu członków jest głęboko związanych z żeglarstwem i spędza w klubie wiele godzin dziennie remontując swoje jednostki i pomagając w pracach na terenie mariny. Inni traktują żeglarstwo jako jedno z wielu hobby i pojawiają się u nas kilka razy w roku.
Kolebka elbląskiego żeglarstwa
Jachtklub Elbląg to organizacja z tradycjami, której członkowie tworzyli społeczność i infrastrukturę żeglarską na wodach Rzeki Elbląg i Zalewu Wiślanego. Stowarzyszenie jest kontynuatorem działań i spuścizny przyzakładowego Ogniska Wodnego Towarzystwa Krzewienia Kultury Fizycznej “Zamech”.
- W 2019 obchodziliśmy swój 60 jubileusz - opowiada Adam Kapczyński, komandor klubu. -Dzisiejsza działalność klubu jest dostosowana do zmieniających się oczekiwań środowiska wodniackiego. Właściciele jednostek pływających potrzebują miejsca do cumowania na wodzie latem i do bezpiecznego przechowywania ich zimą. Dlatego obecnie naszą codzienną działalnością jest udostępnianie infrastruktury portowej - miejsc postojowych na wodzie i na lądzie, usług dźwigowych czy warsztatu do prowadzenia remontów - wyjaśnia Adam.
- Jesteśmy też organizatorem wydarzeń żeglarskich: regat, koncertów szantowych i innych spotkań środowiska żeglarskiego - uzupełnia Ryszard Seroka, wicekomandor, odpowiedzialny w zarządzie za programową część działalności. - W tym roku u nas, jak i u innych organizatorów życia społecznego, było wiele zmian. Na wiosnę, zamiast ruszyć pełną parą z planowanymi spotkaniami klubowymi, nasza działalność została zawieszona ze względu na epidemię. Lato jednak należało do nas. Trzykrotnie organizowaliśmy regaty na Zalewie Wiślanym a przebywanie na wodzie, w gronie najbliższych było dobrą alternatywą na wypoczynek. Burty jachtu i otaczająca woda stanowią doskonałą naturalną barierę pomagającą zapewnić fizyczny dystans od innych.
Nic więc dziwnego, że środowisko żeglarzy ogłosiło pod żaglami białą strefę, wolną od wirusa.
Elbląska szkółka żeglarska
Jachtklub to również młoda krew uwidaczniająca się w niegasnącej energii żeglarzy trenujących w elbląskiej szkółce optymistów. Szkolenie najmłodszych i promowanie edukacji morskiej jest jednym z priorytetowych celów statutowych Jachtklubu. Po wielu latach nieobecności w Elblągu, w 2019 uruchomiona została na nowo całoroczna szkółka.
- Uznajemy to za sukces. Wymagał od nas dużego zaangażowania organizacyjnego i wygospodarowania środków - opowiada Ryszard Seroka. Włączyło się w to przedsięwzięcie wielu partnerów: Prezydent Elbląga Witold Wróblewski, Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji, Szkoła Sportowa i prywatni przedsiębiorcy. Trzydziestu młodzików spotyka się dwa razy w tygodniu na treningach. W sezonie ćwiczą w basenie jachtowym i na wodach rzeki Elbląg. Zimą treningi odbywają się na basenie, lodowisku czy ściance wspinaczkowej.
Hotelik
Aby finansować koszty utrzymania mariny i działalności statutowej, Stowarzyszenie prowadzi mały hotelik. Na piętrze budynku klubowego czeka na gości trzydzieści miejsc noclegowych przygotowanych w trzynastu pokojach dwu i trzyosobowych. Cena jest przystępna a miejsce jest urokliwe. Z okien pokoi roztacza się widok na rzekę, marinę albo pola. Wokół budynku znajduje się duży plac zieleni. Jest też duży parking dla gości. Doceniają to turyści indywidualni, jak i przedsiębiorcy wybierający miejsce na nocleg dla siebie i swoich pracowników.
- Miniony rok był dla nas bardzo intensywny. Dzięki pozyskanej dotacji z OWIES mogliśmy przeprowadzić wiele niezbędnych prac zwiększających komfort i standard usług hotelowych - informuje Ania, kierowniczka obiektu. - Zmodernizowaliśmy instalację elektryczną, zamontowaliśmy monitoring wizyjny, wyremontowaliśmy prawię połowę pokojów i łazienek.
- Cieszy nas również, że wymieniliśmy w wielu pokojach meble, pościele czy zasłony. To może mniejsza inwestycja, ale szybko zmieniająca wnętrza - uzupełnia Paulina, która od wielu lat pracuje w Stowarzyszeniu.
Codzienność
Sprawnie działającą obsługę mariny i hotelu zawdzięczamy załodze pracowników, która zna to miejsce jak swój dom i tak samo o nie dba.
- Latem jest tu totalny kołowrotek. Rano wymeldowują się goście z hotelu, więc zaczynamy od porządków. Cały czas jesteśmy pod telefonem, przyjmujemy nowe rezerwacje, żeglarzy informujemy o dostępności miejsc w porcie. W międzyczasie naliczamy należności, przyjmujemy płatności, prowadzimy szczegółową dokumentację usług - wylicza Ala, która została stałym pracownikiem Stowarzyszenia w tym roku.
- Ale to jest proste, wiemy, jak co robić. Najwięcej czasu i energii zajmuje nam zarządzanie kryzysami - ładnie ujmuje w słowa Paulina. - Zdarzenia takie jak brak prądu, niedziałający terminal płatniczy czy cieknący kran również są codziennością w naszej branży. Sytuacja zawsze jest trochę inna, wymusza od nas dużo kreatywności i zajmuje sporo czasu. Często z pomocą przychodzi niezawodny bosman, ale zdarza się też, że jesteśmy same i wtedy też musimy sobie jakoś poradzić - dodają.
- Liczyliśmy na to, że zimą ruch zmaleje i nabierzemy sił po intensywnym sezonie. Niestety nie w tym roku, kiedy trwają wzmożone remonty, możliwe w ramach OWIES-owej dotacji - wyliczają pracownicy. - Jesteśmy w trakcie remontu recepcji. Po nowym roku też nie zwalniamy. Chcemy jeszcze odświeżyć korytarze i kuchnie.
Żeglarski klimat
- Ta praca różni się od innych, które wcześniej wykonywałam - opowiada Ala. - Niby obsługa hotelu wszędzie jest taka sama, ale dodatkowe czynności, związane z obsługą mariny wymuszają od nas bardziej specyficznej wiedzy. Musimy umieć odpowiedzieć naszym klientom, którą drogą wypłynąć na Bałtyk albo w jaki sposób otrzymać duplikat uprawnień żeglarskich.
Wszyscy jednomyślnie zgadzają się, że w marinie panuje w inny, niecodzienny klimat. Nie tylko ze względu na bliskość wody czy wystrój wnętrz. Czuć żeglarską, nieformalną atmosferę.
- Jesteśmy ze sobą na Ty i można liczyć na pomoc członków klubu w wielu codziennych i niecodziennych sytuacjach, jakie nas tu zastają. – podsumowuje Ania. Ale to opowieści na inną okazję.
Anna Śledzińska
Fot. Archiwum Stowarzyszenia Jachtklub Elbląg.