Czasem mam wrażenie, że wchodząc w dorosłość, zgubiliśmy coś ważnego. Albo solidnie przykryliśmy, uznając to za nieprzystające w świecie konkurowania i oceny. To wrażenie towarzyszy mi, kiedy obserwuję dzieci. Może znasz to z własnej przeszłości albo przynajmniej raz w życiu widziałeś taką scenę: dziecko, które w pełni swojego twórczego wyzwolenia maluje, rysuje. Entuzjazm, który mu towarzyszy, chęć podzielenia się tym, co wyszło spod jego rąk, pragnienie umieszczenia swojego dzieła wszędzie, gdzie się da i... naturalne przejście do kolejnego tworzenia. Znasz ten błysk w oczach, kiedy pokazuje swoje dzieło światu? Znasz uczucia, które towarzyszą Tobie, kiedy patrzysz na ten malunek? I widzisz, że kolory nieraz odbiegają od rzeczywistości, którą obserwujemy na co dzień (bo kto widział niebieskie słońce?), że samo kolorowanie nie trzyma się równo wszystkich narysowanych wcześniej kształtów (a tyle nam powtarzali, żeby nie wyjeżdżać za linie!), że postaci nie mają szyi, samochody jeżdżą po chmurach, a drzewa wyrastają z kominów domów.
Po co ta opowieść?
Może się przydać, kiedy zasiadasz do kolejnego narzędzia, które ma ułatwić Twoją pracę. UWAGA: ono naprawdę ma ułatwić Twoją pracę. W czym więc główny problem? Czasem trudno po nie sięgnąć. W głowie często odpalają się wzorce oceny: „za trudny”, „przecież trzeba być w tym wybitnie zdolnym”, „znowu czekają mnie godziny przed komputerem”, „i tak nie wyjdzie”. Zauważ, że te myśli często pojawiają się, zanim jeszcze rozeznasz, z czym przyjdzie Ci pracować (czyt.: dobrze się bawić!). A gdybyś zaprosił do tego kreowania coś, co mają w sobie właśnie dzieci? Kiedy tworzysz tak, jak chcesz, i nie śmiesz tego oceniać ani nawet myśleć, że ktoś inny mógłby to zrobić. Jak by Ci wtedy było? A gdybyś odłożyła na bok wszelkie kanony, które powstały w obszarze projektowania graficznego, i zobaczyła, co wyjdzie spod Twoich rąk, kiedy zupełnie sobie na to pozwolisz?
Weź więc swój ukochany kubek z herbatą, włącz ulubioną muzykę (jeśli lubisz taki klimat przy twórczej pracy), usiądź wygodnie i... baw się dobrze! Temu właśnie służą narzędzia, które całkiem przy okazji mogą się okazać wielce przydatne w promowaniu działań Twojej organizacji.
Co jest potrzebne?
Wystarczy, że chociaż w minimalnym stopniu zwracasz uwagę na obrazy, grafikę, plakaty, zdjęcia czy wydruki. Wystarczy, jeśli choć trochę Cię to interesuje. Może czasem brakuje w działaniach Twojej organizacji wizualnego opakowania, żeby być bardziej widocznym i wyrazić siebie również w graficznej formie. To wystarczy, żeby stworzyć coś z niczego. Coś wartego uwagi. A jeżeli do tego masz komputer, to już jedyną inwestycją w to, by coś powstało, jest Twój czas i chęć tworzenia.
Zanim zabierzesz się do tej pracy, warto zadbać o pewne minimum techniczne. Po pierwsze – swobodny dostęp do internetu. Wszystkie proponowane przeze mnie narzędzia bazują na łączach. Bez nich więc ani rusz. Ten, kto pracował przy wielkich narzędziach do obsługi grafiki, dobrze wie, że przydatna jest pamięć komputera, która pomieści projekty. W tym wypadku mamy więcej spokoju – wszystkie projekty zapisywane są w przestrzeni internetowej. Oznacza to, że logując się na konkretne strony, mamy dostęp do swoich prac. Nieważne więc, czy korzystasz ze swojego komputera czy nie. Działa to na tej samej zasadzie, co skrzynka mailowa – wystarczy zapamiętać adres strony internetowej danego programu, swój login i hasło, by mieć dostęp do projektów z każdego miejsca na świecie.
Jest i jedno ALE, skoro już o świecie mówimy. Programy te w większości dostępne są głównie w języku angielskim. I UWAGA – żadna to przeszkoda, choć znam takich, co próbowali mieć w tym wymówkę. Zapewniam, że otworzenie w dodatkowej zakładce przeglądarki kolejnej strony, która umożliwi tłumaczenie tekstów (często będą to tylko krótkie hasła przycisków, pojedyncze słowa) może być tu wygodnym i niezastąpionym wsparciem dla tych, którzy nie czują się komfortowo w używaniu angielskiego. Polecam klasyka: Translator Google, który w pełni przy tym wystarcza.
Przy pracy z tymi programami niezwykle sprawdza się też Notatnik. Wiem, że wielu z nas o nim dawno zapomniało. Na co dzień współpracujemy zwykle z klasycznym Wordem lub Open Officem, bo przyzwyczaiła nas do tego codzienna praca z dokumentacją projektową i nie tylko. Dlaczego więc Notatnik? Zwróć uwagę na wielość funkcjonalności dostępnej w Wordzie. Pogrubienia, tabulatory, tabelki, wypunktowania – wszystko to piękne, owszem, jednak zaglądając w źródło zapisu takiego dokumentu, możesz się przekonać, ile ukrytych znaków stoi za tymi udogodnieniami. Zatem litery, które ostatecznie widzisz na ekranie komputera, nie są tylko literami. Stoją za nimi niewidoczne znaki, które powodują, że dana linia jest w taki a nie inny sposób ułożona w wersie itd. Co robi Notatnik? Upraszcza nasz zapis. W związku z tym, że możliwości edytowania tekstu jest w nim niewiele, to i ukrytych znaków stojących za literami również jest mało. Wszystkie teksty, których chcemy użyć do projektowanej przez nas grafiki, warto zapisać w Notatniku i to z niego kopiować treść. Ważne jest to z tego względu, że w programach do grafiki tylko niektóre czcionki będą współpracowały z polskimi znakami i ze znakami ukrytymi przy kopiowaniu z Worda. Używając więc Notatnika, szybciej zauważymy, która czcionka nadaje się do naszego projektu, a przy okazji tekst nie będzie się rozjeżdżał z uwagi na znaki, których nie widzimy w podstawowym zapisie treści.
Zdjęcie – dla ułatwienia
Podobno żyjemy w świecie obrazu. Podobno nawet post publikowany w mediach społecznościowych nie będzie przeczytany, jeśli nie ma dołączonego obrazu, zdjęcia. Zacznijmy więc od zdjęcia. Co można z nim zrobić? Czasem nie trzeba nic, bo wymowne – powie wszystko. I nie musisz się starać samemu sfotografować sytuację, przedmiot, żeby ten efekt uzyskać. Mamy takie dobrodziejstwo, którym są strony internetowe, umożliwiające bezpłatne korzystanie z ogromnego zasobu zdjęć. I UWAGA, są one naprawdę dobrej jakości: ostre, z pięknymi ujęciami, wymowne. Jest też ALE: skoro zdjęcia te dostępne są dla każdego, istnieje prawdopodobieństwo, że to, którego użyjesz do swojej reklamy, będzie również w obiegu u kogoś innego. Jednak biorąc pod uwagę, że zdjęć takich są tysiące, może nie trzeba się tym w ogóle przejmować. Warto w tym miejscu pokusić się o głębsze przeszukanie stron, bo zdjęcia najbardziej powtarzające się w materiałach promocyjnych są zwykle tymi, które wyświetlają się jako pierwsze w proponowanych bazach. Z pewnością je rozpoznasz.
Przykładowe strony z darmowymi zdjęciami:
Każda z wymienionych prezentuje pewien, dość spójny styl fotografowania. Sprawdź, do którego z nich Ci najbliżej. WAŻNE: nie uruchamiaj wszystkich stron naraz. Ich wielkość, z uwagi na potężną bazę dostępnych od ręki zdjęć, może powodować przeciążenie sieci. Przeglądanie tych baz wymaga więc trochę cierpliwości, jeśli Twoje łącza internetowe nie są najszybsze.
Jeśli już teraz wiesz, do czego potrzebujesz zdjęcia, jaki przekaz ma wzmocnić, możesz zaoszczędzić sobie czasu. Zamiast przeglądać po kolei całą bazę, użyj dostępnych na stronach wyszukiwarek. Tu zaczyna się zabawa w słowa kluczowe. Szukając fotografii, obrazującej Twój festyn, słowami kluczowymi będą na przykład: piknik, zabawa, radość, impreza (wyszukiwane pojedynczo, pisane w języku angielskim). Można też pójść w detal i wyszukiwać czegoś mniej oczywistego, np.: wata cukrowa, szczudła, serpentyny. Pójdź w niestandardowe myślenie o swoim wydarzeniu. Być może uśmiechnięta mordka żyrafy, z chwytliwym hasłem zapisanym w chmurce obok, zadziała lepiej, niż klasyczny obraz ludzi bawiących się w plenerze.
Creative Commons License
Stron, umożliwiających nieodpłatne korzystanie ze zdjęć jest mnóstwo (przekonasz się, pytając o to Google). Te, których przykłady podałam powyżej, gwarantują to w pełni. Zdjęcia te możesz edytować, rozpowszechniać, używać bez ograniczeń. Mówi o tym licencja: Creative Commons License. Z jej oznaczeniami spotkasz się również szukając zdjęć poprzez wyszukiwarkę Google. Licencja mówi o tym, na co zezwala autor danego zdjęcia (lub jakiegokolwiek dzieła zamieszczonego w sieci). Mamy trzy opcje.
- CC 0 – oznacza, że autor zrzekł się wszelkich praw autorskich i umożliwia nam tym samym wykorzystywanie, kopiowanie, rozpowszechnianie, modyfikowanie zdjęcia bez uznania jego autorstwa
- CC-BY – również pozwala na kopiowanie, zmienianie, rozprowadzanie, prezentowanie zdjęcia czy wykonywanie danego dzieła, ale tylko pod warunkiem, że za każdym razem oznaczymy jego autora
- CC-NC – w tym przypadku mamy zgodę na wszystkie czynności wymienione powyżej, ale tylko pod warunkiem, że dane zdjęcie czy inne dzieło nie będą użyte w projekcie komercyjnym, czyli takim, który przynosi pieniądze.
Grafika
Podstawy z fotografii przydadzą się, jeśli chcesz w prosty sposób zaprojektować grafikę. A jest nią już chociażby napis dodany do zdjęcia. Z całego wachlarza zasad, które możesz znaleźć w internecie, dla mnie najważniejsze są dwie. I rzecz dotyczy kompozycji.
Kiedy robisz zdjęcie, obrazujące Twój przekaz lub kiedy samodzielnie projektujesz obraz, zwróć uwagę na to, w którym miejscu umieszczasz to, co w nim kluczowe. Może to być napis, głowa najważniejszej postaci na zdjęciu czy też coś, na co widz powinien przede wszystkim zwrócić uwagę. Do tego korzystam z zasady 1/2 lub 1/3. Ta pierwsza mówi o umieszczeniu tego, co kluczowe, w samym centrum. Stąd wszelkie cytaty na zdjęciach czy jednobarwnym tle są wyśrodkowane (kto tego nie robił w Wordzie?!). Ważne przy tym, żeby pozostała część obrazu nie była absorbująca – wówczas nasz przekaz nie zginie w tłumie. Zasada 1/3 mówi z kolei o podziale projektu graficznego na trzy równe części w pionie i poziomie. Najważniejsze elementy tego obrazu powinny wówczas znaleźć się w punktach przecięcia linii. Ale nie wszystkich! Wybierz jedno z czterech przecięć i tam umieść to, co najważniejsze. Nie muszą to być miejsca precyzyjnie wyznaczone linijką. Patrząc na projekt, przestrzeń, jesteś w stanie w przybliżeniu znaleźć te miejsca.
Jak dodać napis do zdjęcia? Tu i w większości poruszonych poniżej wątków, z przyjemnością polecam program Canva.com. Korzystając z niego, nie tylko umiejscowisz napis w wymarzonym dla siebie miejscu, ale zobaczysz, jakie są inne propozycje zabawy obrazu z literami. Canva proponuje gotowe szablony, z których od razu możesz skorzystać, zapisując propozycję na swoim komputerze, jak również możesz użyć danego szablonu i w miejsce sugerowanego napisu czy zdjęcia wkleić swoje (w przypadku napisu – koniecznie pamiętaj o kopiowaniu z Notatnika!).
Canvy możesz też użyć do edytowania samych zdjęć – np. jeśli chcesz stworzyć galerię zdjęć ze swojego wydarzenia, a te, które masz w wersji podstawowej nie do końca Ci się podobają. Korzystając z możliwości Canvy możesz na nowo wykadrować zdjęcie, nałożyć na niego filtr (kompozycji kolorystycznych jest tu aż czternaście) lub przy pomocy suwaków zmienić m.in. jasność, kontrast, nasycenie kolorów i rozmycie. Co ważne, Canva przygotowana jest do projektowania materiałów m.in. na Facebooka, Twittera, Instagrama – obszary projektowania są więc odpowiednich rozmiarów, a to oznacza, że Twój projekt, którego chcesz użyć do utworzenia wydarzenia na Facebooku, będzie dokładnie w takich wymiarach, jakie przewiduje Facebook, więc nie ma mowy o obcinaniu krawędzi czy zawężaniu lub rozciąganiu projektów.
Gotowe pomysły możesz zapisywać na komputerze w formacie .jpg, .png lub .pdf. Jeśli chcesz nad nimi dłużej pracować, mogą pozostać w Canvie. Wrócisz do nich przy kolejnym zalogowaniu się na stronie. Nie masz tu ani ograniczonego czasu korzystania ze strony, a na Twoich produktach nie pojawią się znaki wodne Canvy (chyba że użyjesz szablonów lub zdjęć dostępnych tylko w wersji premium, czyli płatnej) – co jest częstym zabiegiem stosowanym na darmowych stronach do projektowania. Nic więc dziwnego, że program ten jest dzisiaj tak popularny.
Komiks?
Pytam, bo to wciąż niszowe, nawet w czytelnictwie. Chociaż może się to zmienić, bo jeśli zobaczysz, jak dzisiaj proste staje się tworzenie komiksu, to może i w Twojej biblioteczce znajdzie się kilka nowych pozycji.
Wyobrażenie o tym, że każdą klatkę komiksu trzeba rysować odręcznie, na nowo, dokładnie odwzorowując każdą z postaci i projektując każdy wyraz twarzy, możesz już spokojnie odłożyć. Strona Pixton.com zrobi to za Ciebie! Możliwe jest tu prawie wszystko, o czym możesz pomyśleć przy tworzeniu, jednak nie wszystko jest dostępne od ręki i za darmo. Już na starcie, zakładając konto, określasz, czy projekty, które będziesz tworzyć, powstaną do Twojego osobistego użytku, czy będą do wykorzystania przez nauczycieli w szkole, czy też skorzystasz z nich do celów biznesowych. Od Twoich określeń zależą możliwości bezpłatnego korzystania. I chociaż wersje zaawansowane są w większości płatne, to i tak Pixton zrobił ukłon w stronę użytkowników. Projekt, który uznajesz za gotowy, oznaczasz na stronie serwisu jako dostępny (widoczny) dla wszystkich. Wówczas masz do niego link, który możesz umieścić na swojej stronie internetowej czy Facebooku. W ten sposób użytkownicy dotrą bezpośrednio do Twojego komiksu.
Zanim określisz, że to nie dla Ciebie – spróbuj! Projektowanie komiksu umożliwia zupełnie niestandardowe promowanie Twoich działań w internecie (choć jeśli spodoba Ci się ten rodzaj pracy, to może wykupienie licencji będzie trafnym krokiem, by użyć go do tworzenia zakładek, plakatów, a może... komiksowej publikacji?). Nie musisz martwić się o jakość swoich rysunków. Program umożliwia Ci wybór miejsca akcji z ogromnej bazy kolorowych scenerii, w których możesz umiejscowić swoje postaci. Bohaterami mogą być tu nie tylko ludzie, ale również bajkowe stwory, zwierzęta. Za pomocą kilku kliknięć możesz ustalić ich mimikę, określić, dokąd ma sięgać rękaw czarodziejskiego płaszcza i oznaczyć, w jaki sposób ma być ułożone ich ciało (nie zapomnę miny kobiety, która odkryła, że przy użyciu Pixtona może edukować swoich odbiorców, w jaki sposób układać ciało, żeby odzwierciedlało asany jogi). Jak na komiks przystało, Pixton daje też możliwość umieszczania okien dialogowych i opisów w chmurach.
Jeśli myślisz, że najpierw powinieneś mieć pomysł, jaką historię chcesz zobrazować komiksem, zrób coś odwrotnego. Zabaw się tym narzędziem! Prędzej czy później odkryjesz, że również i tą drogą przychodzą nieprzeciętne i najlepsze pomysły.
Słowo w użyciu
Wróćmy do słowa. Wszak nie ma organizacji, która nie bazowałaby na misji i wizji. Choć nie każda ma te kluczowe słowa zawarte w scenerii swojego biura. A szkoda! Gdyby jednak pokusić się o ich widoczność i odłożyć na bok klasykę wpisywania ich w Worda i wydruku na wizytówkowym papierze, oprawionym w antyramę, można by odkryć, że plakat czy napis na koszulkach byłby czymś odświeżającym w myśleniu o promocji.
Jeśli myślisz więc o uwydatnieniu ważnych słów w większym formacie (większym niż post na Facebooku), użyj do tego Canvy. W proponowanych szablonach tuż po zalogowaniu na stronie możesz wybrać format plakatu (42 x 59,4 cm) lub klasycznego A4. Nie dość, że w bazie masz już gotowe propozycje projektów, w których możesz umiejscowić swoje hasło, to projektując całość samodzielnie, od początku, w propozycjach czcionek możesz odnaleźć wiele interesujących zestawień typograficznych (mając przed oczami dziesiątki różnych czcionek, czasem nie tak łatwo samemu rozeznać, czy ta szeryfowa z bezszeryfową będzie się dobrze miała). I tu przypomnienie: sprawdź, czy wybrana czcionka jest kompatybilna z polskimi znakami.
Jeśli wystarczy Ci, by Twój napis był w niewielkim formacie (np. jako seria złotych myśli publikowanych na Facebooku czy Instagramie) i jeśli szukasz w tym alternatywy do Canvy, możesz użyć chociażby BeHappy.me. Strona umożliwia pracę wyłącznie w oparciu o czcionkę i podstawowe symbole. Zdecydowanie prosta, jak i z ograniczeniami. Bo o ile łatwo możesz wygenerować kolorowy (jednobarwny) obraz z tekstem i autorem słów, zapisać (w formacie .png) i opublikować, o tyle już wygenerowanie go w postaci zdjęcia w tle na Facebooku obwarowane jest znakiem wodnym Behappy.me po prawej stronie projektu. W czymś jednak strona ta wyprzedziła Canvę. Daje możliwość bezpośredniego użycia zaprojektowanego hasła do przygotowania kubków, koszulek, poduszek czy toreb – od projektu możesz przejść do zakupu materiałów promocyjnych z Twoim hasłem, tyle, że... zapłacisz za nie w dolarach. Przylecą do Ciebie ze Stanów.
Przed wydrukiem
Zanim pochwyci Cię myśl, żeby zapisany na komputerze projekt od razu wydrukować lub puścić w świat internetowy, dokładnie go obejrzyj. Domeną tych darmowych programów (zupełnie nie wiedzieć, dlaczego) jest na razie to, że wersja projektu w formie roboczej nieznacznie może różnić się od tej, którą masz już zapisaną w wersji zamkniętej (np. .jpg). Czasem porównywanie obu zapisów pokazuje, że ustalone w programie odległości między wierszami tekstu są inne, trzeba więc na nowo zmieniać je w projekcie i każdorazowo sprawdzać, w jaki sposób się zapisują. Jeśli masz w swoim projekcie użytych bardzo dużo elementów graficznych – i tutaj mogą zdarzyć się przesunięcia. Weź je pod uwagę, ale... nie bierz za standard! To się po prostu może wydarzyć.
Prezentacja i infografika w wersji pro
Kto choć raz umęczył się z Power Pointem, ten doceni nowe możliwości! W końcu skądś biorą się te piękne prezentacje, które czasem widujemy na konferencjach.
Tym, którym Prezi.com nie do końca przypadł do gustu i wolą jednak statyczne prezentacje, ale ze smakiem, z przyjemnością polecam i Canvę i Piktochart.com. Obok bajecznych szablonów, bazujących na wspaniale dobranych do siebie zdjęciach i spójnej kolorystyce, pojawiają się nowe możliwości. I tu wiedzie Piktochart, który Canvę wyprzedza o możliwość bezpośredniego wstawienia w szablon prezentacji materiału video z YouTube'a. Do tego daje możliwość korzystania z wykresów, diagramów i mapy świata (!), które mogą wzbogacić klasyczne dane statystyczne Twojej organizacji.
W przypadku tych ostatnich, krokiem graficznym do przodu może być zanurzenie się w możliwościach, jakie daje tworzenie infografiki. I w tym wypadku nie aż tak ważne jest, którego użyjesz tu programu, ale to, w jaki sposób chcesz opowiedzieć o tym, co jest dla Ciebie ważne. Tematem może być globalny kryzys, ale też interesujące rozwiązanie dla lokalnej społeczności. Nie wspominając już o tym, że klasyczny raport na koniec roku działania organizacji mógłby mieć również i taką formę.
Jeśli masz już pomysł, w jaki sposób zobrazować swój przekaz, jest kilka myśli, które warto wziąć pod uwagę, nim przejdziesz do działania.
- Komunikuj efektywnie – nie chodzi tylko o to, by Twoja infografika była ładna. Chodzi o efektywność, której podstawą jest klarowność przekazu, oparta o dobrą historię
- Twoja infografika powinna jasno pokazywać, z jakiego punktu startujesz i do którego zmierzasz
- Nie kopiuj całej opowieści do swojego projektu, to nie raport – wybierz kluczowe hasła, pamiętając, że infografika to nie tylko treść, ale również obraz
- Wybierz maksymalnie 3 rodzaje czcionek (jeśli potrzebujesz większej różnorodności, wybrane czcionki możesz pogrubić lub powiększyć) i przyjrzyj się, czy pasują one do siebie (skorzystaj z propozycji zestawień, które dostępne są już w szablonach proponowanych przez Canvę i Piktochart) i do tematu, który prezentuje całość
- Mniej czasem znaczy więcej – w miejscu nagromadzenia grafik sprawdź, czy zminimalizowanie do jednego symbolu nie uczyni Twojego przekazu bardziej czytelnym
- Użyj kolorów, które ze sobą współgrają i nie przesadzaj z ich mnogością (jeśli chcesz podpowiedzi, jakie kolory warto ze sobą łączyć, zajrzyj do strony colorpalettes.net, która proponuje gotowe zestawienia)
- Nie wypełniaj całej wolnej przestrzeni – informacje i grafika też lubią oddech
- Nie bój się używać kontrastów – czarny tekst na białym tle może być milszy dla oka niż jasny tekst na szarym tle
- Używając różnej wielkości czcionek, korzystaj z największej do tych haseł, które są dla Ciebie najważniejsze
- Pamiętaj o głównym przesłaniu
- Zadbaj o spójność grafiki, kolorów i czcionek z tematem, o którym opowiadasz
- Jeśli bazujesz na danych, sprawdź ich poprawność
- Wybierz typ infografiki, która najlepiej zobrazuje Twój temat, np.: informacyjna, timeline (pokazująca, jak upływ czasu wpływa na temat, o którym opowiadasz), chronologiczna, przepisowa (pokazująca możliwości działania, krok po kroku), pokazująca proces, porównująca (zestawienie obok siebie dwóch możliwości i tego, co stoi za wyborem każdej z nich), lokalizacyjna (kiedy statystyki są zależne od miejsca występowania czegoś), fotograficzna (informacje są prezentowane przy użyciu postaci i elementów zawartych na zdjęciu, obrazującym temat), hierarchiczna (przedstawia informacje np. w postaci piramidy, pokazując, co jest podstawą w Twoim temacie), liczbowa (tu cyfry są głównym elementem graficznym).
A może film?
Na koniec to, co może okazać się najprostsze! W dobie dostępności transmitowania na żywo w mediach społecznościowych może nie aż tak często używa się nagrań samych w sobie. Może dlatego, że filmy zarezerwowaliśmy tylko dla zaawansowanych aparatów fotograficznych i kamer. Tymczasem możliwości telefonów są dziś w zupełności wystarczające, by stworzyć coś prostego i przydatnego. A program, którego możesz użyć do montowania, tym razem jest prawdopodobnie już na Twoim komputerze, więc internet nie będzie Ci potrzebny. Przenieś na dysk komputera nagranie, które chcesz edytować, kliknij plik prawym przyciskiem myszy i wybierz opcję: „Otwórz za pomocą” → Movie Maker.
To jedno z najprostszych narzędzi. Pojęcie montażu filmu zawęzisz tu do klasycznego przycięcia nagrania, wstawienia napisów na końcu i na początku, dodania muzyki w tle, narracji, oraz możliwości wstawienia przejść pomiędzy ujęciami (zaledwie kilka do wyboru, niekoniecznie wpisujących się w najnowsze kanony). Jest też możliwość nałożenia filtru na nagranie – to miła opcja, która nieco może przysłaniać słabszą jakość aparatu w telefonie. Tak powstały materiał możesz zapisać w formacie .mp4. Jeśli jednak zależy Ci na tym, żeby film był wyświetlany bezpośrednio na Facebooku, podczas zapisywania materiału wybierz opcję: „Zapisz film” → Facebook. Dzięki temu będzie zajmował zdecydowanie mniej miejsca, co usprawni jego publikację (z pewną stratą jakości, ale to dotyczy wszystkich materiałów dostępnych na FB).
Szukających większych wrażeń i możliwości montowania z użyciem bezpłatnych narzędzi, dostępnych on-line, odsyłam do Typito.com. Choć określany jest jako Canva wśród programów do montowania, Typito wydaje mi się jednak zbyt mało intuicyjny.
W czym poczciwy Movie Maker tu wygrywa? Źródłowe materiały, z których montujesz swój film, masz już dostępne na dysku i niewiele czasu zajmuje ich wgranie do programu. Przy pracy z narzędziem działającym wyłącznie on-line rodzą się większe wymagania czasowe i internetowe. Każdy z filmów, których chcesz użyć, potrzebuje być wcześniej wgrany na stronę. I tu wiele zależy od Twoich łączy, wydolności transferu i mocy przerobowych komputera (co nie było aż tak istotne przy pracy nad grafiką czy samymi zdjęciami). Dlatego warto rozważyć ściągnięcie programu, który będzie bazował w oparciu o materiały przechowywane na dysku – to może skrócić Twój czas pracy. Przykładem mogą być Openshot.org czy lwks.com (Lightworks), które dostępne są nieodpłatnie i o których funkcjonalności prawdopodobnie najwięcej dowiesz się, odszukując na stronie Youtube odpowiednich tutoriali (filmów instruktażowych), które wyjaśniają krok po kroku, jak użyć narzędzia.
O czym chcesz opowiedzieć?
Znam te szeroko otwarte oczy i buzię, kiedy pojawiają się nowe możliwości. Zwłaszcza w sytuacji, kiedy o dostępności jakiegoś działania zdawały się decydować pieniądze (na grafika, projektanta, montażystę), a tymczasem rzeczywistość zsyła nowe i już otwarte drzwi. Zanurzenie się w tworzeniu może pochłonąć totalnie, również czasowo. I wtedy, i teraz, zanim jeszcze zaczniesz, warto mieć wypisane przed sobą lub głęboko uświadomione, że tym najważniejszym w twórczości, której użyjesz do promowania swojej organizacji, jest przekaz. I UWAGA: to wcale nie odbiera dobrej zabawy. Więc... baw się dobrze i twórz bez ograniczeń!
Jolanta Prokopowicz
Grafika użyta w tym tekście powstała w oparciu o bezpłatne szablony dostępne na stronie Canva.com