Od tragicznej śmierci Aleksandry Gabrysiak minęło 27 lat, jednak pamięć o tej niezwykłej lekarce nadal jest żywa. - To postać nietuzinkowa, przykład wolontariusza oddanego swoje pracy bez reszty - mówi Wiesława Pokropska, dyrektor Hospicjum Elbląskiego, noszącego imię dr Oli.
Powiedzieć o Aleksandrze Gabrysiak (ur. 16 kwietnia 1942 w Radzyminie, zm. 6 lutego 1993 w Elblągu), a właściwie dr Oli, bo tak nazywali ją jej podopieczni, że to lekarz z powołania to mało. Zanim rozpoczęła pracę z innymi, najpierw musiała zmierzyć się sama ze sobą, ze swoim kalectwem spowodowanym krzywicą. Pokonała trudności i w 1968 roku uzyskała dyplom lekarza na Wydziale Lekarskim Akademii Medycznej w Gdańsku. Pracowała najpierw w Tczewie, a potem w Elblągu, od początku dając się poznać jako ofiarny lekarz i opiekun chorych. Po przenosinach do Elbląga, w 1975 roku, oddała się służbie nie tylko chorym, ale również uzależnionym od nałogów, samotnym matkom, więźniom i potrzebującym. Doktor Ola ratowała życie nienarodzonym, samobójców, pomagała odnajdywać sens życia byłym więźniom.
- Działała na wielu polach i wiele zdziałała. Bardzo angażowała się w dom samotnej matki. To ona czuwała nad jego utworzeniem i jeszcze zanim ten dom powstał, opiekowała się tymi kobietami. Często spotykałam ją, gdy pracowałam na chirurgii dziecięcej. Przychodziła ze swoimi podopiecznymi. Pracowała również w poradni trzeźwości oraz w hospicjum. W hospicjum była wolontariuszem i mimo swojej niepełnosprawności pracowała tak samo ciężko, jak inni, odwiedzając pacjentów w domach. Stworzyła laboratorium w Elblągu. To jej zasługa, że rozwinęła diagnostykę laboratoryjną w naszym mieście. Myślę, że to postać takiego wolontariusza oddanego bez reszty swojej pracy - mówi dyrektor hospicjum.
Aleksandra Gabrysiak swojemu zawodowi poświęcała się całą sobą. Była głęboko religijna.
- Praktycznie codziennie brała udział w mszy odprawianej w tym małym kościele św. Jerzego przy ul. Bema. Często, gdy przechodziłam tamtędy, widziałam jej "malucha" zaparkowanego przed kościołem - wspomina Wiesława Pokropska. - Wierzyła również w ludzi. Chyba najlepiej opisuje to prof. Grażyna Świątecka, autorka książki poświęconej dr Aleksandrze Gabrysiak.
- Dewizą życia Doktor Oli było zaufać człowiekowi i kochać go do końca. Była przekonana, że Jej miłość, zaufanie może wyzwolić w ludziach dobro. Wierzyła, że każdy człowiek może zawrócić ze złej drogi. I tak się często działo. Alkoholicy wracali do normalnego życia, zagrożeni rozwodem małżonkowie łączyli się, niechciane dzieci samotnych matek – dziewcząt były przyjmowane z miłością, zwolnieni z więzienia uzyskiwali od niej wszechstronną pomoc, zaczynali nowe życie. Chorzy mieli w niej nie tylko troskliwego lekarza, ale i przyjaciela. Przecież nie wszystko mogło układać się tak pomyślnie. Czynienie dobra spotyka się często, jeśli nie zawsze, z niezrozumieniem, nawet bliskich osób, z przeciwdziałaniem, a nawet ze zniszczeniem dobra w wymiarze doczesnym przez zło - pisała prof. Świątecka, w 75 rocznica urodzin dr Aleksandry Gabrysiak.
Za tę wiarę w ludzi przyszło zapłacić dr Oli najwyższą cenę. 6 lutego 1993 roku doktor Ola oraz jej 19-letnia adoptowana córka Maria, zostały brutalnie zamordowane we własnym mieszkaniu. Mordercą okazał się 19-letni wówczas Zbigniew B. jeden z jej podopiecznych, który wyszedł z więzienia na przepustkę. W lutym 1996 roku zabójca doktor Oli i jej córki został skazany na śmierć. Gdy kara śmierci zniknęła z Kodeksu karnego, zmieniono mu wyrok na dożywocie.
Tragiczna śmierć lekarki dla elblążan była prawdziwym wstrząsem. Do dziś jednak pamięć o dr Oli jest w Elblągu żywa. Na domu, w którym mieszkała, znajduje się pamiątkowa tablica. Jej imię nosi hospicjum elbląskie.
- Myślę, że należy podtrzymywać tę pamięć o Aleksandrze Gabrysiak. To postać nietuzinkowa, która nie bacząc nawet na siebie, niosła pomoc innym - dodaje Wiesława Pokropska.
Natasza Jatczyńska