Czcionka:
Kontrast:
Zostań wolontariuszem Olsztyńskiego Telefonu Zaufania
data dodania: 13.03.2020
Zostań wolontariuszem Olsztyńskiego Telefonu Zaufania

Do telefonu zaufania dzwonią osoby samotne, zdradzone, uważające, że ich życie utraciło sens. Z Andrzejem Kurowskim, przewodniczącym Olsztyńskiego Stowarzyszenia Pomocy Telefonicznej (OSPT), rozmawia Katarzyna Janków-Mazurkiewicz.

- O czym najczęściej mówią rozmówcy Olsztyńskiego Telefonu Zaufania?
- To zmienia się na przestrzeni lat. Jesienią ubiegłego roku obchodziliśmy 45-lecie Olsztyńskiego Telefonu Zaufania, więc przez ten czas tematy były różne. Kiedy w Polsce zapanowało bezrobocie, dużo osób dzwoniło, bo straciło pracę i nie mogło się odnaleźć. Potem były narkotyki, czas wirusa HIV. Ostatnie rozmowy dotyczą depresji, lęków, a w tym koronowirusa. Musimy na bieżąco śledzić, co dzieje się w innych krajach Europy, ponieważ wiele problemów w pierwszej kolejności pojawia się na Zachodzie, a później u nas.

- To z Europy przyszła do nas tradycja telefonów zaufania?
- Tak, a trzeba zaznaczyć, że w Polsce pierwszy Telefon Zaufania „Anonimowy Przyjaciel” powstał w Gdańsku w 1967 roku. W Olsztynie - siedem lat później.  Francuski odpowiednik to „SOS Amitié”, we Włoszech - „Telefono Amico”. Z kolei Wielka Brytania ma „The Samaritans”. Wszystkie te instytucje działają na zasadach sformułowanych przez pastora Chada Varaha, który w 1953 roku w Londynie powołał organizację „The Samaritans” i stworzył pierwszy Telefon Pomocy Telefonicznej. Jesteśmy jedynym telefonem, który współpracuje z organizacją "The Samaritans", trzymając się ściśle zasad, które ustalił właśnie wspomniany wcześniej Chad Varah.

- Osoby potrzebujące wsparcia Państwu ufają. O czym dziś mówią najczęściej?
- To temat przemocy domowej, samotność, depresja. Często dzwonią osoby zalęknione, Polacy, którzy wyemigrowali za pracą, a dowiadują się, że ich partner lub współmałżonek ich zdradza. Dotyczy to obu płci. To działa też w drugą stronę. Osoba, która została w Polsce dowiaduje się, że partner wyjechał i nie myśli o rodzinie, pielęgnowaniu więzi, ale związał się tam z kimś innym. Temat zdrad stanowi duży odsetek rozmów ostatnich lat. Ludzie są samotni, a kontakty przez media społecznościowe nie zastąpią bliskości i partnerstwa.

- Z jakich krajów są osoby dzwoniące do Olsztyńskiego Telefonu Zaufania?
- Prowadzimy około 30 rozmów dziennie. W ubiegłym roku w ciągu 12 miesięcy przeprowadziliśmy ich niemal dziewięć tysięcy. Muszę panią rozczarować, dzwonią nie tylko z Polski. Z całego świata. Mamy telefony między innymi od Polaków z Argentyny, Australii, Stanów Zjednoczonych, Kanady. Najwięcej połączeń jest z Irlandii, Wielkieij Brytanii i Niemiec. Często osoby szukające wsparcia nie mogą zadzwonić do placówek pomocowych tam, gdzie mieszkają, bo barierą jest słaba znajomość języka. Często też nie mają z kim podzielić się informacją, że sobie nie radzą, że wyjazd okazał się porażką. Dzwonią osoby, które przeżywają kryzys, albo odwrotnie - są szczęśliwe. Anonimowy Przyjaciel musi spojrzeć na dzwoniącego jego oczami. Trzeba też zaznaczyć, że my nie prowadzimy terapii, ale każdy musi mieć to miejsce, gdzie po raz pierwszy zwierzy się ze swoich kłopotów. Powie, że ma męża bądź żonę uzależnioną od alkoholu, że doświadcza przemocy. Ktoś musi mu wskazać, gdzie szukać dalszego wsparcia. Jesteśmy w stałym kontakcie z Miejskim Zespołem Profilaktyki i Terapii Uzależnień w Olsztynie, do którego kierujemy takie osoby. Podpowiadamy ten kierunek osobom dzwoniącym z innych miast, żeby u siebie poszukiwali takich instytucji. Trzeba też dodać, że współpracujemy również z numerem 112.

- Na czym polega ta współpraca?
- Zdarza się, że dzwonią do nas osoby, które mówią o samobójstwie. W takim wypadku możemy powiadomić dyspozytorów numeru 112, a oni powiadamiają pogotowie ratunkowe czy policję. Czasem też zdarza się, że służby oceniają, że dzwoniące osoby nie wymagają natychmiastowej interwencji. Wtedy przekierowują połączenie na nasz telefon. I to robi nie tylko Centrum Powiadamiania Ratunkowego 112 z Olsztyna, ale także m.in. Łódź, Wrocław i Opole. Czasem taka osoba potrzebuje po prostu rozmowy, a dyspozytorzy nie mogą jej prowadzić godzinami.

- Jak długo może trwać rozmowa?
- Zdarza się, że i dwie godziny. Jeżeli dzwoni do nas osoba, której towarzyszą ogromne emocje, płacze, musimy nawiązać relację, by ktoś mógł się przełamać i rozmawiać o tym, co go boli. Musi przekonać się, że prowadzimy rozmowę całkowicie anonimowo. Niektórzy boją się, że dzwoniąc do "Anonimowego Przyjaciela" jego wolontariusze widzą numer rozmówcy. Chcę uspokoić - ten numer nie wyświetla się. Dodatkowo rozmówca nie zapłaci więcej, bo koszt minuty jest ten sam, jak w przypadku połączeń z każdym innym odbiorcą. Od lat walczymy, by wszystkie telefony pracowały według określonych zasad. Przez 24 godziny na dobę, bo tak funkcjonuje Olsztyński Telefon Zaufania. Dodatkowo w  większości krajów, w tym m.in. na Węgrzech, telefony zaufania używają jednego numeru. Gdy numer ten jest zajęty w jednej placówce, automat przełącza rozmowę do innej, gdzie w danej chwili rozmowa nie jest prowadzona. Wszystkie działania powinny dążyć w tym kierunku. Wciąż też apelujemy do władz państwowych o to rozwiązanie, choć na razie bezskutecznie. Dodatkowo zbyt mała liczba telefonów zaufania jest czynna całą dobę.

- Olsztyńskiemu się udaje.
- Tak, ale jest to w głównej mierze zasługa osób, liderów z telefonu zaufania. Dbamy o odpowiednie szkolenia, integrujemy się. Wzajemnie sobie pomagamy. W tej chwili mamy około 80 czynnych wolontariuszy, choć ta liczba zmienia się.

- Każda nowa osoba przechodzi szkolenie?
- Zanim ktoś zostanie dyżurnym telefonu zaufania, jeszcze jako kandydat, musi przejść określone szkolenia. Przydatne również na co dzień, m.in. jak wygląda sieć wsparcia czy poznają placówki zajmujące się pomocą. Obecnie Olsztyński Telefon Zaufania prowadzi nabór na wolontariuszy. Zapraszamy chętnych do kontaktu z nami. Po zakwalifikowaniu przejdą profesjonalne, podzielone na kilkanaście spotkań, szkolenie i dołączą do grupy osób mądrze wspierających innych w kryzysie emocjonalnym. Raz w roku organizujemy konferencję szkoleniową prowadzoną przez profesjonalnych specjalistów - praktykujących psychologów, psychiatrów lub psychoterapeutów.

- Jakie cechy charakteru musi mieć kandydat na wolontariusza?
- To musi być osoba empatyczna, która słucha ze zrozumieniem i potrafi wśród wielu słów zauważyć to najważniejsze, kluczowe. Musi być osobą otwartą i przede wszystkim optymistą. Trudno pomagać innym, jeśli ktoś wiecznie narzeka. Musi mieć również określone doświadczenie życiowe, obycie, wiedzę, więc przyjmujemy osoby powyżej 25 roku życia.

- Konieczne jest określone wykształcenie?
- Powiem tak. O tym, że ktoś jest dobrym człowiekiem, nie decyduje wykształcenie. Staramy się jednak, by kandydaci na wolontariuszy mieli ukończoną co najmniej szkołę średnią. Kandydat przechodzi rozmowy indywidualne z zespołem ekspertów. Wśród nich jest m.in. członek Zarządu Stowarzyszenia Pomocy Telefonicznej, psycholog lub pedagog, jeden z dyżurnych z najdłuższym stażem telefonicznego wspierania. Osoby te stawiają pytania, oparte na odpowiedziach zawartych w ankiecie, którą wypełnił kandydat. Czasem osoby mówią nam: "do mnie wszyscy dzwonią, zwierzają się". U nas nie chodzi o gadanie, a aktywne słuchanie. Uczymy, jak prowadzić rozmowę. Słuchamy, wspieramy, ale nie podajemy gotowych rozwiązań. To niedopuszczalne. Potem ktoś może zarzucić nam, że podjął niekorzystną decyzję, bo tak powiedzieli mu w telefonie zaufania. Słowo ma ogromną moc. Czasem jeden wyraz może wszystko przekreślić. Spowodować, że rozmówca  odłoży słuchawkę i już więcej do nas nie zadzwoni.

- Praca wolontariusza musi być więc bardzo trudna.
- Przede wszystkim ciąży na nas ogromna odpowiedzialność. Prawda jest więc taka, że wolontariusze są nam ogromnie potrzebni, by telefon zaufania nadal mógł pomagać. Funkcjonujemy opierając się na wolontariacie, a opłaty za lokal, energię, trzeba uiszczać. Staramy się o sponsorów, granty, dotacje. Te pieniądze przeznaczamy na szkolenia, które są niezbędne. Marzy nam się, by miasto zauważyło potrzebę i zapewniło nam stałą dotację. To dałoby nam poczucie bezpieczeństwa i możliwość kontynuowania pomocy przez 24 godziny na dobę, we wszystkie dni tygodnia.

Katarzyna Janków-Mazurkiewicz

OLSZTYŃSKI TELEFONU ZAUFANIA "ANONIMOWY PRZYJACIEL" działa przez siedem dni w tygodniu, 24 godziny na dobę.  Tel. 89 19288 lub 89 527 00 00